20220207

Dobroć czy okrucieństwo?


 Struś i kangur - mieszkańcy Australii, w herbie kraju zaangażowani do podtrzymywania tarczy z herbami stanów. Są to nader dziwne zwierzęta - opowiadali o kangurach pierwsi Europejczycy, którym dane było widzieć je na własne oczy. - Mają tylne nogi bardzo długie, czterema palcami zakończone, przednie zaś krótkie, z pięciu palcami o mocnych ostrych pazurach. Tych łap przednich kangur nie używa do chodzenia, lecz na podobieństwo rąk ludzkich, posługuje się nimi dla brania pokarmów. Na tylnych nogach raczej skacze, niż chodzi, podpierając się ogonem nadzwyczaj silnym i sprężystym.
 - Nader dziwne zwierzęta - pomyślał zapewne niejeden kangur patrząc na króliki, przybyszów z Europy. Odbyły długą podróż statkiem na nieznany kontynent, który bardzo przypadł im do gustu. 24 (tylko) wypuścił na wolność Thomas Austin w 1859 roku (niby drobiazg, a zapisał się na kartach historii). 
 Królikom żyło się świetnie w australijskim klimacie. Czas płynął, przybywało osadników, przybywało królików, chociaż już nikt nie skazywał ich na odbywanie męczących rejsów; na miejscu same zadbały o zwiększenie liczebności króliczej populacji. Szkodząc po drodze, z entuzjazmem wyruszyły podbijać nowe tereny do życia, ostatecznie ich marsz podzielił Australię (w sensie dosłownym). 
 Zaczęto na poważnie myśleć o płocie, który miał być przeszkodą nie do pokonania. Co na to króliki? Odpowiedzi udzielali satyrycy.
1884 rok ↓

___
___
 
 Pomysł ogrodzenia z siatki, częściowo wkopanego w ziemię, zrealizowano. W latach 1901-1907 powstał płot o gigantycznej długości - ponad trzy tysiące (!) kilometrów. ↓
 

 
 
 W 1931 roku stał się ten płot wskazówką i ratunkiem dla trzech aborygeńskich dziewczynek, dwie z nich: Molly i wtedy około 8-letnia Daisy były siostrami. Wszystkie miały białego ojca. Przemocą zostały zabrane z domu i stało się to zgodnie z obowiązującym prawem, bo decyzją rządu odbierano dzieci aborygeńskich matkom.
 "Dla ich dobra" - tłumaczono.
 Przerażone dzieci skazane na pobyt w ochronce lub kościelnej misji, przeżywały koszmar. Odcięcie od rodziny miało wpływ na ich psychikę i na całe dalsze życie.
 Mała Molly nie zamierzała się poddać, zdecydowała się na ucieczkę z siostrą i kuzynką.
 Trzy dziewczynki wyruszyły w drogę, wiedziały, że muszą znaleźć płot na króliki i idąc wzdłuż niego trafią do domu. Wiedziały, że w ślad za nimi wyruszył pościg. Strach, głód, ból i zmęczenie towarzyszyły im przez 8 tygodni. Pokonały około, a może nawet ponad 1600 km. (!)
 
 
 
 Historia Molly, jej siostry i kuzynki Grace, ich ucieczka i droga do domu zostały opisane w książce przez córkę Molly i pokazane w filmie "Polowanie na króliki" ("Rabbit-Proof Fence" z 2002 r.).
 
 W dalszym życiu (już nie pokazanym w filmie) Molly nie uniknęła traumatycznych przeżyć. Po wyjściu za mąż za aborygeńskiego hodowcę bydła, w 1940 roku, razem z dwójką swoich dzieci została przewieziona do tego samego ośrodka. W 1941 roku uciekła z 18-miesięczną córeczką, którą jej ostatecznie odebrano. Druga córka (autorka książki) spotkała się z nią po ponad 20. latach.
 
 Nie potrafię znaleźć żadnego  wytłumaczenia okrutnego procederu odbierania dzieci Aborygenkom, robiono to do lat 70. XX wieku. Dziś mówi się o nich "skradzione pokolenia".
 Wspomniałam o kangurach, o symbolu Australii. Mama kangurzyca nosi swoje pociechy w torbie, jeszcze niedorosłe, przez wiele miesięcy chowają się w niej, gdy poczują strach. Wydaje się to takie oczywiste. Jaką wrażliwość miał człowiek, który uznał, że ludzkie dzieci można oderwać od matki?...
 Tragiczna historia z przeszłości. Jedna z tych, które są ostrzeżeniem przed chętnymi do urządzania życia innym, "dla ich dobra" - nawet wbrew ich woli.
 


2 komentarze: