20200216

Nic się nie stało?


 Tak miło pisało mi się o miłości i Afrodycie, o święcie wina i Dionizosie, o kotkach i Dniu Kota, ale rzeczywistość nie zawsze jest cukierkowa. Słodycz przeplata się z... (nie będę wymieniać z czym, bo każdy wie jak to w życiu bywa).
 Czytam to i owo (i staram się czytać ze zrozumieniem). To tu, to tam zaglądam i trafiam czasem na jakieś zaskakujące powiedzenia. Może nawet bardziej, niż ich treść, zaskakujące jest to, że są powielane.

 Zdanie "Szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego" drukuje się nawet na koszulkach. "Odkryłam", że jest ono w pewnym sensie uniwersalne, bo słowo "szefa" zastępuje się innym: radykała, trenera, wroga, policjanta itd. A ja się zastanawiam jaki sens ma: nie oceniać, nie krytykować, godzić się. Niech będzie jak jest, bo może być gorzej? Jakie zalety wynikają z motywacji pochwalającej bierność i pesymizm? W tym świetle jakiekolwiek wybory (także polityczne) całkowicie tracą sens. Idąc tym samym tokiem myślenia należałoby nie kąpać się w wannie, bo przecież można się utopić.


 Przysłowie "Pokorne cielę dwie matki ssie" zawsze budziło we mnie sprzeciw, szczególnie wtedy, kiedy jest przekazywane jako mądrość do stosowania. Pokora (w sensie świadomości niedoskonałości) może być zaletą, ale hipokryzja już nie. Pokora nie oznacza nieposiadania własnego zdania, czy udawania. Z tej samej "serii" jest "Nadzieja - matka głupich". Nadzieja, która ratuje wielu ludzi, która pomogła nie jednemu przetrwać trudne chwile. Nadzieja, która wspomaga w pięciu się w górę, w osiąganiu celu. Nadzieja i głupota - szokujące zestawienie.

 - Polacy, nic się nie stało! - skandują kibice po przegranych meczach. A ja, jak to słyszę, pytam: - Jak to?! I sama sobie odpowiadam: - Stało się! A w zależności od sytuacji dodaję: - Byliście dobrzy, ale oni byli lepsi - albo: - Byliście kiepscy (niestety!). Wprawdzie kibic ze mnie żaden, ale przypadkiem znam znaczenie słowa "motywacja". Czy "nic się nie stało" mobilizuje? Mam poważne wątpliwości. Niewątpliwie wyraża sympatię (Grajcie, chłopaki, jak chcecie, niech się martwią ci, co to myślą, że w sporcie liczy się wynik).

 Zdarza się, że myślenie zapada w głęboką drzemkę. Moje nie śpi, ale coś z nim jest nie tak... Może powinnam powiedzieć: - No cóż, jest jak jest - mogło być gorzej. Może naprawdę nic się nie stało?
A więc z uśmiechem róbmy swoje... Niech żyje bylejakość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz