20200723

Scenariusz i reżyseria: ŻYCIE


 Otaczający świat kształtują ludzkie wybory (niektórych nie zrozumiem nigdy), ale przecież zdarza się, że finisz biegu wydarzeń, wydawałoby się przewidywalny, okazuje się zaskoczeniem. Są takie historie, które przypominają, że nadziei nie warto się pozbywać, czego by nie dotyczyła: małej czy dużej sprawy, naszego życia, czy tego, co dzieje się wokół i wbrew pozorom ma na nie wpływ. Od czasu do czasu wracam do opowieści, której bohaterem jest Sixto Rodriguez - Amerykanin mający meksykańskie korzenie. Gdyby na podstawie jego życia nakręcono film fabularny wielu ludzi pomyślałoby o fabule: naciągana, to nie mogłoby wydarzyć się naprawdę. A jednak... pod koniec XX wieku, w dobie telefonów, zdolny muzyk żył w ubóstwie na jednym kontynencie, nie wiedząc, że na innym jest wielką gwiazdą. Jego fani wierzyli w krążące fantastyczne opowieści o samobójstwie, które miał popełnić na scenie.
  Miliony ludzi na świecie poznali go dzięki oskarowemu filmowi dokumentalnemu z 2012 roku, pokazującemu jak przypadek zmienił jego egzystencję. Ta wzruszająca historia przypomina, że nawet wtedy, gdy wydaje się, że nic się nie zmieni, wszystko może się zdarzyć. Polecam ją każdemu.
 Życie potrafi pisać zaskakujące scenariusze...

 "Sugar Man" to tytuł piosenki i filmu dokumentalnego, o którym wspomniałam (muzyka, tekst i wykonanie: Sixto Rodriguez).
Cukrowy człowieku, spotkałem fałszywego przyjaciela na pustej, zakurzonej drodze. Straciłem serce, a gdy je odnalazłem zmieniło się w martwy, czarny węgiel.

...
...
"I wonder" (piosenka z 1970 r.) - Zastanawiam się nad miłością, której nie możesz znaleźć i zastanawiam się nad swoją samotnością. Zastanawiam się nad przyjaciółmi, którzy nimi nie są. Zastanawiam się... Zastanawiam się nad łzami w oczach dzieci i zastanawiam się nad żołnierzem, który umiera. Zastanawiam się, czy ta nienawiść się skończy...

...
...

 Sixto Rodriguez urodził się w 1942 roku. W latach sześćdziesiątych XX wieku występował w nocnych klubach Detroit. Grał i śpiewał piosenki, do których sam pisał muzykę i teksty. Miał 25 lat gdy nagrał pierwszą płytę. Wróżono mu wielką karierę, porównywano go do Boba Dylana. Nadzieje pozostały niespełnione. Pięć lat nie przyniosły spodziewanego sukcesu (w 1971 r. powstał ostatni album). Muzyk zdecydował się zarabiać na chleb fizyczną pracą na budowach. Swoje kolejne pięć minut miał w Australii, gdzie doceniono jego talent i gdzie koncertował w 1979 roku. W latach dziewięćdziesiątych dowiedział się, że jest wielką gwiazdą - legendą w RPA...

8 komentarzy:

  1. Widziałam ten film- ogląda się go z zapartym tchem!
    Chcę Ci podziękować za piękne tytułowe zdjęcie. Wzruszają mnie rośliny, które walczą o każdy, najbardziej nawet nieprawdopodobny i nieprzyjazny skrawek do życia. To daje nadzieję- także dla ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta dzielna roślinka skojarzyła mi się z nadzieją. :) Tak samo ją odebrałyśmy. :)

    Na końcu filmu łzy same cisnęły mi się do oczu. Widziałaś trzeci film, który zamieściłam? To z ostatnich lat.
    Rodrigueza widziałam kilka miesięcy temu na koncercie. Stracił wzrok (chyba całkowicie, bo na scenę wprowadziła go córka), ale się nie poddaje.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie mi nieznany muzyk!
    Ale śpiewa !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawda? :) Ja go poznałam i polubiłam dzięki filmowi. Namawiam Cię bardzo do obejrzenia filmu, na pewno jest dostępny online (może na vod.pl). I nie brakuje w nim muzyki. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa historia. Piękna muzyka. I słusznie.: Życie pisze niesamowite scenariusze, dlatego tak bardzo lubię biografie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że podobała Ci się muzyka. Ja też bardzo lubię biografie (czytać i oglądać). :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój dzisiejszy komentarz będzie się składał z dwóch części:
    1. Moje wrażenia po obejrzeniu i przeczytaniu Twojego wpisu i
    2. Prośba o radę, co robić i ewentualnie prośba o pomoc w zablokowaniu pewnej blogerki, która mnie nie cierpi. Nie znam powodów jej złości. Już w pierwszym moim blogu dawała tej swojej złości upust. Teraz odnalazła mnie i pewno chce mnie swoimi komentarzami sprowokować do pyskówki.
    1) Tytułowe zdjęcie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Moim zdaniem, niesie ono przesłanie, że w każdym nawet najbardziej niesprzyjającym życiu środowisku można nie tylko żyć, ale także znaleźć wszystko to, co jest potrzebne do życia. Jest symbolem siły i walki o przetrwanie. Mam je cięgle przed oczami, choć na nie nie patrzę.
    2) Zastanawiam się nad tym, czy tę blogerkę bez słowa, z Twoją pomocą, zablokować? Czy może grzecznie, ale stanowczo odpowiedzieć jej, co myślę o jej komentarzach i dodać wpis dotyczący kultury języka, która obowiązuje każdego.
    A może i grzecznie i stanowczo odpowiedzieć i zablokować?
    Bardzo liczę się z Twoim zdaniem. Będę wdzięczna za odpowiedź i ewentualną pomoc. Serdecznie Cie pozdrawiam Marysia.

    OdpowiedzUsuń
  8. To zdjęcie i ja bardzo lubię. :)
    Przykro mi, Marysiu, że Ci się przydarzyła taka niemiła sytuacja i mnie się to przytrafiło. Próbowałam grzecznie, ale to nie dało rezultatu. Chyba najlepiej usuwać takie komentarze, bo to po jakimś czasie zniechęca prześladowców. Niestety, na bloggerze nie ma możliwości zablokowania konkretnej osoby. Można tylko wprowadzić moderację komentarzy.
    Napisałam kiedyś o tym, jak obsługiwać komentarze (napisałam na mojej rzadko używanej stronie, są tam też zdjęcia). Jeśli coś jest tam niejasne, Marysiu, napisz. Przesyłam moc serdeczności. :) Link do tekstu o komentarzach: https://retroswiat.blogspot.com/2020/01/blogger-komentarze-ustawienia-listy.html

    OdpowiedzUsuń