20210816

Los miał wyrzuty sumienia...

 

 W prawdziwym życiu chwile mijają szybko, zapisane okiem aparatu stają się nieśmiertelne. Zamieszczałam TU ostatnio pejzaże i portrety słońcem malowane - fotografie z czasów, w których sprzęt fotograficzny raczkował. Dziś pomyślałam, że na wspomnienie zasługuje Vivian Maier, o której kiedyś napisałam kilka słów, tym razem chcę pokazać ułamek z setek tysięcy fotografii, które zrobiła.
 Los chyba miał jakieś związane z nią wyrzuty sumienia, bo zorganizował kilka "przypadków", które sprawiły, że jej zbiory przechowywane w wynajętych schowkach, trafiły w ręce człowieka, który je uporządkował i dzięki któremu Vivian (niestety, już po śmierci) została uznana za znakomitą artystkę. 
 
 
 Uwieczniała sceny uliczne i twarze przypadkowo spotkanych osób, czasami przykuwały jej uwagę detale: splecione dłonie dwojga ludzi czy nic nie znaczące przedmioty. Z urywków życia przechodniów stworzyła ukrytą, nikomu nie pokazywaną historię rzeczywistości lat 50., 60. i późniejszych.
 Kilka lat temu obejrzałam film dokumentalny "Szukając Vivian Maier" i zachwyciłam się spojrzeniem kobiety całe życie pracującej jako niania. Nie była osobą majętną, a jednak "na chwilę" przerwała swoją karierę zawodową, żeby wyruszyć w podróż dookoła świata; może nie sława, a właśnie ta podróż była spełnieniem jej wielkiego marzenia?
 
 
 Vivian odeszła w 2007 roku, podróże z kraju do kraju, z wystawy na wystawę odbywają jej zwykłe i niezwykłe fotografie.
 
 
Pierwsze trzy zdjęcia, które pokazałam to autoportrety. 
Vivian urodziła się w 1926 r. w USA, lata dzieciństwa spędziła we Francji. Film "Szukając Vivian Maier" miał premierę w 2013 r., był nominowany do wielu nagród, między innymi do Oscara w kategorii Najlepszy film dokumentalny. Posiadacz fotografii i negatywów Vivian opowiada o tym jak trafiły w jego ręce i o próbach odnalezienia ich autorki.
Tu znajduje się oficjalna strona Vivian Maier. Żeby nie złamać Praw Autorskich osadziłam w tekście fotografie, które udostępniłam na swojej pinterestowej stronie (tam kliknięcie na nie przenosi na stronę autorki, na której oczywiście jest ich znacznie więcej).

6 komentarzy:

  1. Lubię takie fotografie są jak okruchy życia zatrzymane na wieczność. Tera trzeba niestety bardzo uważać przy fotografowaniu ludzi bo wiadomo ochrona wizerunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, teraz być fotografem ulicy nie jest łatwo, w zasadzie każda osoba, która może być rozpoznana powinna wyrazić zgodę na upublicznienie.
      Dla Vivian to nie byłby problem; miała w sobie pasję fotografowania, ale zdjęcia robiła wyłącznie dla siebie, nikomu ich nie pokazywała, to może wydawać się dziwne, tysiące negatywów pozostawiła niewywołanych...

      Usuń
  2. Piękne ujęcia! Tylko pozazdrościć, tyle tylko, że nie każdemu to dane! Trzeba mieć to "COŚ"!
    Nawet się nie pokuszę o to, jak moje foty wobec tego mistrzostwa wyglądają! I nawet nie mam śmiałości rywalizować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja myślę, że to "COŚ" rodzi się z człowiekiem. Ona to miała.
      Urzekł mnie film, zapewne z powodu bardzo wielu pokazanych niezwykłych fotografii.
      W jakimś momencie świat zrobił krok do przodu, upowszechnił się kolor, Vivian zaczęła go stosować, ale ja z lubością wracam do jej czarno-białych zdjęć. :)

      Usuń
  3. Czarno-białe zdjęcia mają w sobie jakiś dodatkowy rys... mają charakter!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest! czasem zastanawiam się dlaczego,w końcu żywy świat, na który patrzymy jest kolorowy, a jednak...

      Usuń