Rodzi się nowa książka (powieść oparta na faktach; fragmenty)

Rodzi się nowa książka. Powieść jest oparta na faktach. Pierwowzorem głównych bohaterów są osoby żyjące na przełomie XVII/XVIII wieku.


Po murach miasta od wieków błąka się dama w białych szatach. Młoda arystokratka stała się ofiarą burzliwych czasów i intryg. Topór kata pozbawił ją życia.
Śmierć to nie koniec jej historii. Stała się legendą. Okrzyknięto ją symbolem zła.
Musiało minąć trzysta lat, żeby jej potomek otrzymał dokument przyznający, że została niesprawiedliwie osądzona. Wykonany na niej wyrok nazwano morderstwem sądowym. Piękna dama nie zdecydowała się jednak na opuszczenie miejsca, w którym za życia spędziła zaledwie kilka miesięcy. Z jej oczu przestały płynąć łzy, ale nadal spaceruje nocą po mieście i snuje swoją opowieść o miłości i zdradzie.

FRAGMENTY
(...)
Francuski kawaler uwodził damy słowem i manierami. Nie bez znaczenia był też jego wygląd. Na perukę sięgającą ramion zakładał trójgraniasty kapelusz. Twarz miał gładką, cerę jasną, kontrastującą z czarnym wąsikiem i trójkątną bródką, zwężającą się ku dołowi. Nie brakowało mu też pewności siebie. Twierdził, że na siedem podjętych prób zdobycia kobiety, tylko jedna kończy się spoliczkowaniem i wyrzuceniem za drzwi.


(...)
- Oj, grzebałam się – skarciła samą siebie. – Biedna pani. Najważniejsze, że już jej te nerwy spokój dały.
Ze swojego kosza wyjęła duży kufel i zanurzyła się w głębokim fotelu.
- A może kto na nią jaki urok rzucił? A bo to mało takich, co to jej zazdroszczą? Wielka z niej dama i wyjątkowo urodziwa. A jak przez kościół szła do swojej ławki, to jakby płynęła, jak jaki anioł, jak jaka zjawa... – rozmyślała Barbara, a każdą myśl popijała dużym łykiem piwa.


(...)
Joanna nie słyszała już ostatnich słów. Czuła, że drżą jej ręce. Ach, gdyby tak kawaler de Belleville był obok, rzuciłaby mu się na szyję i ucałowała serdecznie. Po co tak uparcie próbował otworzyć bramę? Powinien był oddalić się. Miała nadzieję, że... Ech, teraz to nie miało znaczenia.
Pobiegła do pokoju P, pochyliła się nad kufrem z ubraniami, wybrała kilka rzeczy i po chwili była w komnacie Kristijany.
- Obudź się, przyjaciółko – delikatnie poruszała ramieniem dziewczyny. - Obudź się, moja kochana. Musisz uciekać. Twój ojciec kazał przeszukać oficyny. Kto wie, czy i tu nie pojawi się lada moment.
- Gdzie ja pójdę? Tak się boję... Którędy uciekać? – pytała przerażona panna.

(...)
Z tej fortecy zbudowanej na skalistym szczycie wyjeżdżała tylko do majątku rodziców. Mówiono wprawdzie, że dla generała piękna kobieta jest milsza od krwi nieprzyjaciela, ale może gdyby była u boku męża nie osłabłoby jego przywiązanie. Zlekceważyła rozłąkę, która bywa podstępna, potrafi działać niezauważenie i ostudzić najgorętsze uczucia.


(...)
Zżerała ją tęsknota za najbliższymi. Zamykała oczy i przywoływała szczęśliwe chwile. Te wspomnienia wywoływały jednocześnie radość i okropny, przeszywający ból. Czuła drżenie. Kuliła się. Zaciskała pięści, paznokcie wbijała w dłonie. Ogarniała ją bezsilność. Najgorsze z uczuć. Wyczerpujące umysł, pozbawiające sił. Tak bardzo chcesz, a nic nie możesz zrobić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz