Dawno, dawno temu, w malutkiej gminie, na wiejskiej drodze, toczyła się rozmowa:
- Jak się macie, Bartosie?
- Mam gąsiora w kosie.
- A jak tam wasze dzieci?
- Ma nogi związane, nie poleci!
...
I
ruszył Bartosz w swoją stronę. Lata mijały... gęsi hodował poczciwina i
na targu sprzedawał. Dzieci rosły, przybywało wnuków i prawnuków...
...
Nastał wiek dwudziesty pierwszy. Nie za górami, nie za lasami, na polskim poletku, takie oto prowadzę rozmowy:
- Ja z podaniem, urzędniku Bartoszu.
- Żyję sobie spokojnie, przepisy mam w... koszu.