20200709

Spostrzeżenia ducha praprapradziadka

 Zaczęło się niewinnie. Zwrócił moją uwagę mały anons prasowy: „stoliki wirujące”. Natychmiast przyszedł mi do głowy stół dobrze znany w Chinach, przy którym zdarzyło mi się jadać. Ale czy on był wirujący? Miał zamontowany na środku drugi, mniejszy blat, który nie wirował samoistnie, ale można było go obrócić. Z błędu wyprowadziło mnie inne ogłoszenie: „stoliki wirujące - mediumistyczne”. W tym momencie wszystko stało się jasne. Zrozumiałam, że chodzi o kontakt z duchami. I natychmiast wyruszyłam na poszukiwanie medium.
 W roku 1851 znalazłam rodzinę państwa M, którzy nabyli wirujący stolik, zaprosili osobę posiadającą odpowiednie umiejętności i którzy na seans zaprosili także dwóch niedowiarków.
 Wszyscy uczestnicy zebrali się wieczorem. W półmroku zajęli swoje miejsca, położyli ręce na stole i stworzyli „łańcuch”. Po 15 minutach stolik delikatnie drgnął. I nagle, przez ponad pół minuty wirował z coraz większą szybkością...
...
...
 Te kilka zdań powyżej to fragment mojej książki "Z podróży do świata retro" (wspomnienia z podróży do przeszłości). Bywałam i zaglądałam to tu, to tam... W połowie XIX wieku wirujące stoły i pukające duchy poruszały najpoważniejsze europejskie gazety. Jeden z uznanych profesorów uniwersyteckich, opowiadał dziennikarzom o wiaterku na plecach, cieple rozchodzącym się w palcach, prądzie wewnętrznym, który czuł podczas eksperymentu i o poruszającej się nodze stołu.
 Jako, że niektórzy uważali, że "mediumizm" nie jest aktem wiary, lecz jest jednym z rozdziałów "ogólnego przyrodoznawstwa", powagi naukowe zaczęły przeprowadzać eksperymenty mające wytłumaczyć niezwykłe zjawisko.
 W 1853 roku w prasie huczało, bo coraz częściej informowano, że tak zwany „łańcuch” (ludzie stykający się koniuszkami palców rąk leżących na blacie) porusza nawet ciężkie, masywne stoły. Zwolenników seansów przybywało i jednocześnie pojawiali się tacy, którzy ubolewali nad tym, że w tak krótkim czasie, stół stracił swoją wiekową powagę i nieruchomość, i zaczął kręcić się jak fryga. "Od ośmiu dni miasto nasze zajęte jest ruszaniem się stołów żywiej niż wszystkiemi kupieckimi interesami" – pisał jeden z niemieckich dzienników.
...
...
 Przy okazji powrotu do świata retro i świata duchów... spostrzeżenia ducha praprapradziadka:


Czapką, chlebem i solą, ludzie sobie ludzi niewolą.

Pieniądz jest dobry sługa, ale zły przewodnik.

Jeśli kto przez całe życie poluje na dzikie gęsi, w końcu mu dzika gęś oko wydłubie.

Kto jedną stronę wysłuchał, nic nie słyszał.

Najtrudniej przekonać tego, kto nie chce być przekonanym.

Do wyznających filozofię: Użyjmy życia póki można, a po nas choćby potop...***
- Eech... Ludzie, ludzie... Człowiek się nie dla siebie rodzi, żyć mu też tylko sobie się nie godzi.

***"Pij i kochaj! Po śmierci niech moje kości potop pochłonie!" (Straton z Sardes)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz