20220723

Hello w słowniku

 
I gdy wciąż wszyscy mówią, mało kto się spyta,
Jaki też jest cel słowa, jak słowo się czyta
W sobie samym? I dziejów jego promień 
rozejrzeć, mało kto jest ciekawy, zuchwały! 
 
 Tak zainteresowanie słowami oceniał Cyprian Kamil Norwid. Czy nadal tak jest? - nie wiem. Wiem tylko, że się mieszczę w grupie ciekawych. Czy także zuchwałych?... jeśli w znaczeniu: skłonnych do podejmowania ryzyka poszukiwań, no to też (od czasu do czasu).
 Często trudno jest odtworzyć dzieje niejednego słowa, na tej krętej drodze stoją bezlitosne stosy dokumentów... Bez zacięcia detektywistycznego ani rusz... 
 Zdarza się jednak z niebywałą łatwością określić skąd słówko przywędrowało. Jeden taki całkiem sympatyczny przybysz, zmusił mnie do myślenia. W tym miejscu powinnam postawić kropek co niemiara, bo myślałam, myślałam i myślałam... i nic nie wymyśliłam, a już na pewno niczego nie zrozumiałam. I nie, żebym nie zrozumiała słówka, czy nie wiedziała skąd jest... nie, nie... znamy się od dawna. 
 Na wstępie zdziwiłam się. Cztery literki:
team
stoją sobie grzecznie w słowniku języka polskiego, m.in. pod redakcją Doroszewskiego. Obok instrukcja: czyt. "tim", dalej jak zwykle o rodzaju i odmianie (Ms. teamie), a potem znaczenie: zespół, drużyna itd, a na końcu jeszcze tłumaczenie - ang. team (rozumiem, że to dla kogoś, kto nie miał pewności, niech wie jak jest team po angielsku) . 
 Najwyraźniej mój mózg na urlopie, bo nie umiem pojąć dlaczego, skoro tak się "team" zadomowił, pozwolono mu zostać z pisownią angielską. A na dodatek nie opuszcza mnie wrażenie, że miejsce teamu jest w słowniku języka angielskiego i w słownikach dwujęzycznych, a nie w słowniku języka polskiego.

 Na stwierdzenie: Przywłaszczył sobie cudzą rzecz, większość odpowie: Karygodne! ale... nie w języku, bo słówka można sobie bezkarnie przygarniać i wszystko byłoby okej, gdyby proceder miał jakieś granice (okej też jest w SJP PWN z dopuszczalnym zapisem "okej" lub "okay"). 
 
 Importowanego "towaru" przybywało przez wieki. W 1917 roku pisano:
 Nie powinno cierpieć słownictwo własne, zagłuszane słowami obcymi. Tej zasady myśmy nigdy nie przestrzegali.
 Swój pogląd na ten temat wyraził też profesor Aleksander Bruckner (1856-1939):
 Między wszystkimi znaczniejszymi narodami świata język polski i niemiecki najbardziej zachwaszczono cudzoziemszczyzną i nie wiemy, komu przypisać pierwszeństwo pod tym względem. Ucząc się z potrzeby języków obcych, żadnym nie władamy poprawnie, za to zaśmiecamy własny naleciałościami każdego z nich i powoli tracimy wszelką na to odporność. Czas najwyższy otrząsnąć się z nałogu wygodnego, ale szkodliwego aż nadto, niszczącego tkankę językową, jak alkohol nerwową.
 Hm... Zgodzić się, czy się nie zgodzić?...

P.S.
Chcę dodać, że wiarygodny słownik języka polskiego wydany przez PWN jest na stronie: sjp.pwn.pl i na ten słownik się powołuję, podkreślam to, ponieważ po wpisaniu w wyszukiwarkę konkretnego wyrazu lub hasła: sjp, pojawia się też słownik języka polskiego na stronie: sjp.pl, ale to jest twór służący graczom (m.in. na popularnej kurnikowej stronie) i niestety, zdarza się tam spotkać absurdy, tworzą go hobbyści, a nie językoznawcy.

___
___

A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
to oczywiście Mikołaj Rej, dawno, dawno temu...
 
Jednym ze słowników języka polskiego było 6-tomowe dzieło wydawane od 1807 roku przez Samuela Bogumiła Lindego (pierwsze strony tego wydania są na 1. obrazie - pod tytułem). Współcześni bardzo ów słownik cenili. Linde otrzymał wiele odznaczeń, m.in. wybito na jego cześć i ofiarowano mu złoty medal.
Za słownik polskiego języka.
Ziomkowie
1816

 
___
___

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz