20190114

Ile ja łez wylałam przez tego Janka!

janko
 
 Bułgarska nastolatka stanęła pewnego dnia przed biblioteczką rodziców. Jej wzrok zatrzymał się na grzbiecie cienkiej książeczki. Zajrzała do wnętrza, przeczytała kilka zdań i już nie mogła oderwać się od krótkiego opowiadania o losach wrażliwego, wiejskiego chłopca. Jeszcze długo po tym, jak skończyła czytać, łzy napływały do jej oczu.
 - Czy znacie Janka Muzykanta? - zapytała po ponad czterdziestu latach, wspominając z koleżankami dzieciństwo. - Do dziś chce mi się płakać, jak pomyślę o tym opowiadaniu.
 - O Boże, ile ja łez wylałam przez tego Janka! - szybko powiedziała jedna z nich. - Sienkiewicz to jeden z moich ulubionych pisarzy.
 - Ja przeczytałam kilka jego powieści. "Krzyżaków" czytałam na studiach i byłam jak dziecko zachwycona polskimi rycerzami! - dodała inna.
 Wtedy, kiedy trzy panie, jeszcze jako nastolatki, wylewały łzy nad losem Janka, opowiadanie Sienkiewicza nie było lekturą. Wprowadzono je po 7-8 latach do bułgarskich szkół i nie wiem, czy dziś pozostaje na liście lektur. Przytoczyłam tę rozmowę, bo spotkałam się ostatnio kilka razy z zaliczeniem wymienionych wyżej tytułów do szkolnego koszmaru i mam wrażenie, że obecność książek w spisie lektur, czasem wyrządza im krzywdę. Czy rzeczywiście tak jest? Czy dotyczy większości? Czy słowo "lektura" jest synonimem nudy? Nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie.
 Zastanawiałam się też czy lektura, której ktoś nie polubił, może go zniechęcić do czytania innych książek? Teoretycznie chyba nie powinna, jeśli nie jest pierwszą przeczytaną książką. Czy może zniechęcić do polskich autorów? Chyba też nie, jeśli dziecko wcześniej poznało i polubiło rodzimego pisarza. Jestem ciekawa jakie są Państwa opinie i doświadczenia z lekturami?

 A ponieważ mamy karnawał pomyślałam, że po moich przemyśleniach przyjemnością będzie (mam nadzieję) wysłuchanie bałkańskiej piosenki. Saban Bajramovic miał w swoim repertuarze piosenkę "Maki Maki". Zamieściłam ją poniżej w innym wykonaniu, moim zdaniem też dobrym.

Śpiewa Ogi Radivojevic z weselno-pogrzebową orkiestrą Gorana Bregovica, którego w Polsce chyba wszyscy znają.


14 komentarzy:

  1. Nie przepadam za Sienkiewiczem choć "Krzyżaków" i "Janka Muzykanta" lubię ale "W pustyni i w puszczy " to była dla mnie męka;))
    Myślę, że lektury niestety bywają źle dobierane bo decydują o ich doborze, że tak powiem przesłanki ideologiczne i niestety mogą zniechęcić młodego człowieka do czytania ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. Zgadzam się z tym, że dobór nie zawsze jest właściwy. Czasem lektury są zbyt poważne. Trudno je zrozumieć w pewnym wieku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cas podstawówki mniej pamiętam, ale w liceum to na pewno byłam nietypową uczennicą. Wszystkie lektury mi się podobały i wręcz je pochłaniałam. Pierwszą taką moją fascynacją były "Dziady", później "Konrad Wallenrod", później Norwid, "Lalka". No mówię, ja jakąś dziwaczką byłam ;-) A w podstawówce właściwie też - "Krzyżaków" uwielbiałam, wszelkie nowele, pamiętam, że też mi się podobały. Trudno mi się wypowiadać tak ogólnie, czy lektury zniechęcają do czytania, bo mnie nigdy nic nie zniechęcało :-)
    Bardzo ciekawy temat podjęłaś. Fajnie by było, gdyby więcej osób się wypowiedziało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, Emmo :) Ja chyba też jestem dziwna, bo lektury nie zniechęciły mnie do czytania, chociaż nie mogę powiedzieć, że za wszystkimi przepadałam. Już w latach szkolnych spotykałam się ze smutnym westchnieniem przy słowie "lektura". A ostatnio przypadkiem trafiłam na wspomnienia tego "szkolnego koszmaru" i tak mnie to sprowokowało do napisania kilku słów i przytoczenia rozmowy, która się odbyła w Bułgarii. Bardzo, bardzo jestem ciekawa opinii na ten temat i różnych punktów widzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, ciągle gdzieś w szkole pokutuje duch Gałkiewicza, który prawie płakał, ze mu kazano czytać Słowackiego,skarżył się, że go "zmuszają siłą" itp. Wiecznie żywa jest ta scena z nauczycielem: - Ale czy nie przewierca Gałkiewicza na wskroś Mickiewicz, Byron? - "Nikogo nie przewierca!
    Te scena z Gombrowicza mnie śmieszy, ale nigdy nie podzielałam odczuć Gałkiewicza... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie. Wybrałaś świetny cytat. :) Temat aktualny od dawien dawna, bo przecież Gombrowicz wydał "Ferdydurke" przed II wojną. I ja się posłużę cytatem:
    „I to przejmujące "nie mogę" (przeczytać) rozpleniało się, rosło, zarażało, już z kątów dochodziły szmery: "My też nie możemy", i zagrażać jęła powszechna niemożność."
    I chyba już tak zostało. ;) Myślę, że doborem lektur można trochę sytuację poprawić. Nauczyciele może powinni mieć możliwość wyboru z jakiegoś szerszego wachlarza?

    OdpowiedzUsuń
  7. "Powszechna niemożność", to fajne ;-) Nad szkołą to już chyba zawsze będzie się unosić jakieś odium komizmu i parodii i na to się chyba nie da nic poradzić :-)
    Co do wyboru lektur, wiem, że kilkanaście lat temu przynajmniej w podstawówce była taka możliwość: nauczyciele mogli wybierać lektury z szerszego wachlarza i ustalać to nawet z uczniami. Nie wiem, czy nadal tak jest. Ale choćby była największa swoboda i możliwość wyboru, to zawsze dochodzi do głosu jeszcze jeden czynnik: najzwyczajniejsze lenistwo uczniów. To, że niektórym się po prostu czytać NIE CHCE. I choćby im dać najbardziej pasjonujące pozycje, to i tak nie będą czytali i będą się zasłaniali tym, że nudne i że trudne. Dlaczego to piszę? To jest taki mój malutki głos w obronie szkoły i szkolnego przymusu. Bo bez jakiejś dozy przymusu pewnych rzeczy zrobić się nie da. Pewnych rzeczy, które są pożyteczne i wartościowe. Niektóre działy matematyki też uczniów zniechęcają. To co, wybierać tylko te, które lubią? A jeśli lubią akurat te najmniej ważne? A jeśli nie lubią żadnych? i tak jest z wieloma sprawami. Jako lektury szkoła przeważnie wybiera klasykę, którą wypada, żeby Polak znal. Przepraszam, że się tak rozpisuję, ale pozwolę sobie na jeszcze jeden przykład. "Pan Tadeusz" też uczniów nudzi i piętnaście lat to nie jest odpowiedni wiek na poznawanie tego utworu, bo to jest właściwie dzieło dla ludzi dojrzałych, dopiero oni mogą je docenić. Ale czytanie tej epopei w gimnazjum czy ósmej klasie podstawówki jest dla niektórych jedyną szansą na poznanie tego utworu. A tym samym liźnięcie wielkiej klasyki i wyższej kultury. I tak jest z wieloma sprawami.
    Może odbiegam trochę od tematu... Generalnie chodzi mi o to, że chyba nie da się obejść bez tego, żeby uczniów trochę "nudzić". A czy te "nudne" lektury ich zniechęcają potem do czytelnictwa? Czy może im się w ogóle czytać nie chce i i tak by nie czytali, cokolwiek by się stało? Oto jest pytanie.
    Może mam niesłusznie kiepskie zdanie o uczniach. A po prostu może są rożni uczniowie, a tym samym rożne odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytanie: czy źle dobrane lektury zniechęcają uczniów do czytania?
    Jeszcze raz przepraszam za ten elaborat, ale tak mi się nasunęło. Jeśli uznasz tak długi komentarz za nadużycie, to po prostu go usuń, dobrze? :-) W każdym razie poruszyłaś ważny i ciekawy temat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo Ci dziękuję za komentarz. :) Nie ma za długich komentarzy :)
    Zgadzam się z Tobą z tym, że pewne treści programu szkolnego należy narzucić. Nie możliwe jest, żeby dla wszystkich były one ciekawe. Zgadzam się też z tym, że niektórzy nie znaliby klasyki, gdyby nie szkoła. Wiele zależy od umiejętności nauczyciela. Nie każdy potrafi przekazać wiedzę w sposób interesujący.
    Na pewno uczniowie są różni, na pewno na "niemożność" nie ma sposobu. Wiem też, że nie ma jednej odpowiedzi na moje pytanie dotyczące zniechęcenia. Może ktoś dołączy do naszej dyskusji, ktoś kto z powodu lektur stracił (na dłużej lub krócej) sympatię do książek. Poznamy inny punkt widzenia. :)
    Mój mąż przeżył takie chwile. Będąc małym dzieckiem dostał książkę i nie przeczytał jej do końca (historia wydała mu się przerażająca) i obiecał sobie, że już nigdy nie będzie czytał książek. Do dziś to wspomina (ze śmiechem). Zniechęcenie jednak szybko minęło. Samo przeszło. :) Dodam jeszcze, że książka nie była lekturą. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie... :-) Świetna historia. Świetna, bo się dobrze skończyła i zniechęcenie minęło :-) Tak naprawdę nigdy nie można DO KOŃCA wiedzieć, co kogo zachęci, a co zniechęci. Dom ma też tutaj swoją rolę, moze nawet najważniejszą. Tak jak piszesz, fajnie by było poznać jeszcze zdanie innych osób :-) Miło, ze się nie obraziłaś o tę moja perorę ;-) Ściskam i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. To, co w domu jest bardzo, bardzo ważne. Stosunek rodziców do książek ma często wpływ na dziecko.
    Ja pamiętam, że moja mama zawsze w kilku słowach komentowała lektury. O "Lalce" mówiła: To taka wspaniała powieść... O "Panu Tadeuszu": Brzmi jak piękna melodia... A ja byłam ciekawa czy poczuję to samo i czytałam...
    Buziaczki Emmo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Adam Mickiewicz - Koncert Jankiela
    Juliusz Słowacki - Gdy wszystko śpi w noc głęboką
    Julian Tuwim - Mieszkańcy
    Władysław Broniewski - Wolność
    Nazim Hikmet - fragment poematu Zoya

    Polscy poeci w podręczniku dla studentów WITIZ Krystiu Serafow, Nauka i Izkustwo , Sofia 1975

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo, to podręcznik z czasów przed przeobrażeniem WiTIZ w Akademię. Ciekawe dlaczego Hikmet jest wymieniany jako polski poeta.

    OdpowiedzUsuń