20200706

O polityce mój dialog z zaświatami

Na to mamy rozum,
abyśmy prawdy szukali.

(z przysłów spisanych w połowie XIX wieku)
W Polsce trwa kampania wyborcza. Wyjątkowa, burzliwa, pełna arogancji. Nie jest możliwe odseparować się od tej niemiłej rzeczywistości. Nie jest możliwe i nie jest wskazane odseparować się lub bezkrytycznie przyjmować do wiadomości padające słowa. Sama wielokrotnie wypowiadałam się na ten temat, zachęcałam do analizy faktów, a nie "faktów", zachęcałam do korzystania z doświadczeń przeszłości. Dziś opinie obiektywne o bieżącej sytuacji, opinie ludzi, którym nie da się zarzucić stronniczości, bo... nie żyją od lat. Skąd moja wiara w ich obiektywizm? Powtarzające się zachowania nie pozostawiają wątpliwości, co do intencji. Mam nadzieję, że ów wywiad z osobami z zaświatów okaże się dla niektórych interesujący.

Skarlet B.I.: Mąż stanu to dla mnie wybitny polityk, niezapominający o maksymie: „Salus rei publicae suprema lex esto“ (Dobro Rzeczypospolitej - najwyższym prawem). Jaka jest jego powinność wobec społeczeństwa?
Józef Ciembroniewicz - autor rozprawy o zadaniach inteligencji i urzędników państwowych (1877-1929): Mężowie stanu mają zadanie pedagogiczne do spełnienia, a co więcej, zadość uczynią ciążącej na nich odpowiedzialności, jeśli umieją działać wychowawczo tj. ujmować i poruszać dusze do wnętrza, a nie z zewnętrznej tylko strony grozić, uciskać i popychać.

Skarlet B.I: Dlaczego tak niewielu polityków można nazwać mężami stanu?
Józef Ciembroniewicz (1877-1929): Kierowanie ludźmi jest sztuką, której uczyć się trzeba mozolnie. Mało jeszcze nasza sztuka kierowania ludźmi harmonizuje z najlepszemi uczuciami nowoczesnymi, mało zastosowania znajduje chrześcijaństwo w stosunkach ludzkich - bardzo natomiast przejawia się w naszym sposobie rozkazywania szczekająca i kąsająca energia kundlów. Jak uczy doświadczenie, najgorszymi pracodawcami są najczęściej ci właśnie, którzy wprost z warstwy służebnej wspięli się na stanowisko rządzące. Stanowisko rozkazodawcy, ze wszystkimi swymi tradycjami historycznymi, wytwarza pewne położenie, w którym ostać się mogą jedynie ludzie z wysoce rozwiniętą kulturą wewnętrzną, nie dającą się zwichnąć.

Skarlet B.I: Dlaczego ci sami politycy rozprawiający o wolności, posługują się językiem nienawiści, ludzi nazywają ideologią, jedynie własne poglądy uważają za słuszne i za wszelka cenę chcą je narzucić innym?
Hippolyte Taine - historyk, filozof (1828-1893): W imię wolności i braterstwa - haseł w swoim czasie tak popularnych, udało się jakobinom zaprowadzić despotyzm godny Dahomeju, trybunał nie gorszy od św. Inkwizycji i urządzać hekatomby z ludzi, przypominające ofiary w starożytnym Meksyku.

Skarlet B.I.: Na stanowisko prezydenta kandyduje człowiek podległy rządzącym, dużo mówi o prawie, chociaż sam go nie przestrzega, szafuje obietnicami, które według specjalistów mogą wywołać krach gospodarczy w niedalekiej przyszłości.
Józef Ciembroniewicz (1877-1929): W chwilach jakichś przewrotów często na czoło tłumów wysuwają się demagogowie, z góry wiedząc, że nawet setnej części z tego, co mówią, dotrzymać nie będą mogli, obietnice te bowiem są z jednej strony praktycznie niewykonalne, z drugiej, w razie nawet możności wykonania, mogłyby być dla państwa szkodliwie. I to jest charakterystyczną cechą demagogicznych przywódców tłumów, że sami nie zastanawiają się zupełnie nad tym, czy idee ich są praktyczne i wykonalne. Wszelkie uspokojenie umysłów jest im niewygodne, bardzo łatwo bowiem, może wytrącić im z rąk kierownictwo nad tłumem.

Skarlet B.I.: W poprzednich kampaniach rządzących padały obietnice, z których wiele jest niespełnionych do dziś. Powtarzają się one w obecnie trwającej kampanii prezydenckiej. Zwolenników rządzących nie zraża niedotrzymywanie słowa, nie razi też na przykład to, że zamiast finansowania służby zdrowia pieniądze płyną do publicznej telewizji (tuby propagandowej).
Józef Ciembroniewicz (1877-1929): Dzieje się tak, gdy przysłowiowy tłum składa się z jednostek mało oświeconych, mało kulturalnych i niezdolnych do ścisłego krytycznego rozumowania. W dusze takich jednostek na stałe wpadają ziarna demagogiczne, i jednostka dalej rozumuje w ten sam sposób.

Skarlet B.I.: Co powoduje paraliż zdolności krytycznych? tym bardziej, że pada wiele słów zaprzeczających faktom, logice, zdrowemu rozsądkowi.
Gustave Le Bon - psycholog, socjolog (1841-1931): Twierdzenie pozbawione wszelkiego rozumowania i dowodów jest jednym z najpewniejszych sposobów wprowadzenia danej idei do duszy. Im twierdzenie jest zwięźlejsze, im bardziej pozbawione wszelkiego nawet pozoru dowodów i argumentów, tym większą posiada władzę. Gdy pewne twierdzenie zostało już dostateczną ilość razy powtórzone, a zwłaszcza, gdy owo powtarzanie odbywa się jednomyślnie, wówczas tworzy się tak zwana opinia publiczna i rozpoczyna potężne działanie zarazy. W masach - idee, uczucia, wzruszenia, wierzenia itp. posiadają zaraźliwość równie wielką jak mikroby. U ludzi w tłumie wszystkie wzruszenia są nadzwyczaj szybko zaraźliwymi. Dla działania zarazy nie potrzeba, aby osobniki znajdowały się razem w jednym i tym samem miejscu. Poglądy i wierzenia tłumu nie szerzą się przez rozumowanie. Przez wszystkie wieki powstawały tą samą drogą - przez twierdzenie, powtarzanie.

Skarlet B.I: Czy możliwe, że w jakimś momencie, wśród tych, którzy ulegli demagogom, populistom, obudzi się chęć dokonania własnej oceny ich wypowiedzi i przeanalizowania faktów?
Józef Ciembroniewicz (1877-1929): Jeżeli są w tej grupie jednostki uświadomione, które pod wpływem wytworzenia się zbiorowej duszy tłumu z jej psychologicznymi właściwościami, uległy chwilowo sugestii demagogicznej, po opuszczeniu tłumu czasem powracają do równowagi i potrafią w krytycznym rozbiorze rozdzielić ziarna od plewy i otrząsnąć się z nabytych w tłumie sugestii.

Skarlet B.I.: W Polsce szerzy się brak tolerancji. Wzrasta agresja wobec ludzi innych nacji i przekonań, także politycznych. Dochodzi do aktów wandalizmu i zastraszania wobec popierających innego kandydata, niż urzędujący prezydent.
Józef Ciembroniewicz (1877-1929): Zwalczając swoich przeciwników z pogwałceniem wszelkiej kultury, zacietrzewieńcy partyjni bardzo często stosują zasadę, że cel uświęca środki - i depczą najprostsze przykazania moralne. Uciekając się do kłamstwa, gotowi są w każdej chwili najbardziej białą rzecz przemalować na czarno. Dla zadowolenia przewagi partyjnej gotowi są w każdej chwili poruszyć najniższe instynkty ludzkie, a dla przypodobania się - gotowi schlebiać i tolerować najobrzydliwsze wady, wołające o pomstę, jako grzech przeciw najkardynalniejszym zasadom współżycia, byle tylko w niczym się nie narazić. Ludzie inteligentni, a nie-zaślepieni partyjnie, muszą przeciwko temu wystąpić. Muszą partyjnej nienawiści, wprowadzającej rozkład w życie spo­łeczne - przeciwdziałać propagowaniem miłości obywatelskiej, bo tylko ona posiada i dać może moc i potęgę potrzebną do spoistej budowy państwa.

Skarlet B.I.: Politycy często padają łupem własnych ambicji, nierzadko ich kultura i kompetencje pozostawią wiele do życzenia. Nie brakuje takich "przypadków" w kręgach rządzących, ale nie starają się podciągnąć swego poziomu. Skupiają się na dzieleniu i tak już mocno podzielonego społeczeństwa.
Józef Ciembroniewicz (1877-1929): Polityka odosobnienia, pychy, szczucia, którą jeszcze uprawiają najczęściej przedstawiciele radykalni, nieustannie (jak uczy doświadczenie) wnosi także w ich własne dzieło - bakcyle rozkładu. Krytykę istniejącego stanu rzeczy i zachętę do nowych dróg można połączyć z gorącym, wychowawczym apelem do pierwiastków lepszych w człowieku.

Skarlet B.I: Polska w roku 1922?
Józef Ciembroniewicz (1877-1929): Przeszło sto lat temu rozdarto nasz organizm państwowy brutalnie na trzy części. Raz silniej, raz słabiej obroża zaciskała się koło naszej szyi. Dzisiaj sami uczyć się musimy być ludźmi wolnymi. I dzisiaj, gdy państwo nasze znowu jako takie odżyło, nie tylko o to się rozchodzi, jaką otrzyma zewnętrzną formę. Musimy dążyć do wytworzenia w tym państwie prawdziwie wolnych, prawdziwie demokratycznych, rozumieją­cych swoje obowiązki i prawa obywateli. Przemiana taka nie dokona się w gwarze waśni i zacietrzewień partyjnych, nie przeprowadzą jej reformy, nakazane takim lub owakim rozporzą­dzeniem, lecz przeprowadzić ją będą mogli jedynie należycie uświadomieni, miłujący ojczyznę obywatele, przez wzajemne, pełne miłości i wyrozumiałości wychowawcze oddziaływanie na siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz