20200721

Ten kto nie widział Rodopów, nie widział Bułgarii

2018 r.

 Już nie raz pisałam, że niedoścignioną artystką jest Natura. Jednym z jej najwspanialszych dzieł są Rodopy. To tu urodził się Orfeusz i kto wie, czy gdyby nie to niezwykłe otoczenie, jego muzyka byłaby aż tak poruszająca jak opowiadają legendy.
 Rodopy to dla mnie magiczne góry. Mogę bez końca podziwiać pełne barw skalne rzeźby, z pasją tworzone przez Naturę. Znajdujące się tu zalewy otaczają wyrastające z wody skały o niepowtarzalnych kształtach. Czasem złoto-zielone góry w oddali, wydają się miękkie i lekkie, jakby za chwilę miały się unieść i rozpłynąć jak obłoki. Gdzieniegdzie, niezarośnięte, surowe, kokietują kształtami. Chyba najpiękniejszą rzeką w Rodopach jest Arda, podbijająca swoimi meandrami serca fotografów.


 Pozostało w Rodopach wiele pamiątek z minionych epok: nisze wykute w skałach przez Traków, trackie grobowce, rzymskie drogi, stare cerkwie i wiekowe meczety. Przetrwał niejeden konak pamiętający czasy osmańskie i wiele klasztorów.
 Kiedy piszę o starych klasztorach często podkreślam niezwykłość panującej w nich atmosfery. Mówią o niej miejscowi. Czujemy ją my. Ale okazuje się, że nie tylko oni i nie tylko my. Jedna z moich polskich Czytelniczek napisała w komentarzu: „Jest w nich jakaś tajemnica, unikalna siła, energia...” (pierwszym klasztorem, który odwiedziła był rodopski monastyr istniejący kilkaset lat).

 Wiele miejsc w magicznych górach oferuje podróże w czasie. W jednym z rodopskich grobowców, liczącym sobie 2400 lat, do wnętrza sali pogrzebowej prowadzi długi, dwudziestometrowy korytarz. Tu słowa „podróż do przeszłości” w jakimś stopniu przestają być przenośnią. Każdy kolejny krok do przodu wydaje się nas oddalać od realnego świata.

 Vazov - wielki bułgarski poeta powiedział: „Ten kto nie widział Rodopów, nie widział Bułgarii”. I ja zgadzam się z nim w stu procentach.

 Rodopom poświęciłam książkę "Bułgaria znana i nieznana. Magiczne góry". Na jej okładce znalazła się rzeźba wykonana przez Naturę i moje zdanie: Każdy kto był tu raz chce wrócić... i jestem pewna, że nie tylko ja tak myślę.

 Magiczne góry nie mogły być nieobecne także w najnowszej książce "W bałkańskim kociołku".  I zajmują w niej niemało miejsca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz