20210323

O Dyzmie, co moc miał nad wężami i o piegowatych bezach


 Nadszedł właściwy czas, żeby wspomnieć o Wielkanocy, w końcu jest tuż, tuż. O tym święcie hucznie obchodzonym na Bałkanach, z fajerwerkami strzelającymi o północy, już opowiadałam, o moich spotkaniach z jadowitymi gadami południa Europy też już było. Okazuje się, że dokuczają one nie tylko tam, ale jest na nie sposób i Wielkanoc z tym sposobem ściśle się wiąże, tak wynika z XIX-wiecznych przekazów i tym razem nie bałkańskich, a polskich legend.
 Są ludzie, którzy posiadają szczególną władzę nad wężami. Takim panem był chłop Dyzma. A taką moc miał nad wężami, że jak komu wąż krowę ukąsił, to tylko po niego posyłali, a on nic nie robił, tylko gwizdnął, i natychmiast przychodził ten gad, co bydle ugryzł i ssał, gdzie było ukąszenie, aż wyssał cały jad.
 Razu pewnego założył się Dyzma o kwaterkę piwa z Gołębiem, co to nie dowierzał w jego moc.
 Żeby udowodnić swoją władzę wyszedł przed chałupę, drzwi zostawił otwarte i zagwizdał na wszystkie cztery strony świata. I jak się zaczęły schodzić węże, i wielkie, i małe, i cienkie, i grube, i jak całą izbę wypełniły, przestraszony Gołąb wlazł na stół i zaniemówił. Przed Dyzmą gady się rozstępowały, a największy okręcił się wokół jego dębowej laski. A kiedy kiwnął Dyzma palcem, posłusznie, wszystkie wypełzły z chałupy.
 Gdy ktoś chciał koniecznie pozbyć się węża, a nie miał w pobliżu kogoś, kto jak Dyzma mógł być pomocny, radzono, żeby na Wielkanoc po obiedzie skropić krzonówką trzy kąty mieszkania, obory, chlewu, zostawiając kąt czwarty nieskropiony, aby wąż mógł nim odejść.
 Krzonówka nielubiana przez gady dla ludzi była przysmakiem (a może nadal jest?). Według przepisu zapisanego przed rokiem 1890 krzonówka wielkanocna to święcona wędzonka, słonina, kiełbasa i każ­de inne święcone mięso, pokrajane w kawałeczki, posypane tartym chrzanem i polane gorącą serwatką.
 
 Jeszcze na chwilkę pozostanę w świecie przysmaków. "Ciastka na prędce" - poleca anonimowy XIX-wieczny kucharz.
Kubek wody zagotować z kubkiem masła, zaparzyć tym 2 kubki mąki, wymieszać dobrze i wystudzić, wbić 4 całe jaja i 4 żółtka, dodać cukru do smaku, trochę cytrynowej skórki, wymieszać dobrze, rozciągnąć ciasto na wysmarowaną blachę, posypać cukrem i siekanymi migdałami i wstawić do pieca. Póki gorące pokrajać na kawałki.
 

 Pisałam TU ostatnio o ciasteczkach, które często pieczemy, nie wspomniałam, że zawsze towarzyszą im bezy, z konieczności, bo zostają po nich cztery białka. Chłodzą się w lodówce do następnego dnia.

Nasz przepis: Schłodzone białka ubijać na sztywną pianę, dodając po trochu 220-240 g cukru pudru (1 szklanka=200g). Bezy układać na papierze do pieczenia. Wstawić do rozgrzanego piekarnika - 140 stopni (góra+dół, z termoobiegiem). Piec +- 35 minut.
 
 Tym razem na końcu, do piany ubitej z cukrem, dodałam wiórki kokosowe, niewiele +-25g (trzeba je delikatnie wymieszać). Bezy miały mieć subtelny, kokosowy posmak i mają, ale wyszły piegowate, zupełnie nie wiem dlaczego, może tak powinno być?
 
Przy okazji piegowatych bezów - bezy migdałowe według przepisu XIX-wiecznego kucharza:
Ćwierć funta migdałów obrać, usiekać i ususzyć. Ubić 10 białek na pianę, wsypać migdały, 6 łyżek miałkiego cukru, robić za pomocą papierowego lejka różnego kształtu ciasteczka i wstawić do wolnego pieca.
(1 funt - około 450 g)

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam bezy! Może one przełamią moją niechęć do pitraszenia?...;)
    Pozdrowionka!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! I ja uwielbiam bezy (stoją przede mną te piegowate 😍 ) i lubię je za szybkość ich robienia, to właściwie tylko ubicie piany.
      Serdeczności! 😘

      Usuń
  2. Ciekawe opowieści i pyszne ciastka czego chcieć więcej:) Dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham bezy,umiem robić i jak mam je w domu, a przyjedzie córka z wnuczką, to też się na nie rzucają:)
    Kiedy czytałam o Dyzmie, to mi się skojarzyła taka historia z książki "Powrót na wrzosowisko" Thomasa Hardy'ego, którą właśnie czytam. Osobę ugryzioną przez żmiję w XIX-wiecznej Anglii ratowano poprzez posmarowanie rany gorącym tłuszczem wysmażonym ze żmii. Czym się strułeś, tym się lecz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Metody leczenia kiedyś bywały zaskakujące. Ja czasem nadziwić się nie mogę, chociaż współczesna medycyna potwierdza skuteczność niektórych - tych na bazie ziół.
      Cieszę się, że też jesteś miłośniczką bezów. Może wiesz dlaczego te moje ostatnie wyszły w kropki?

      Usuń
  4. Moje beziki, tort bezowy o dacquoise od lat robię według strony Moje Wypieki! Jeszcze się nie zdarzyło, aby się nie udały!
    Dobrze, że już po kawce jestem, bo smaka narobiłaś!!!!! :-))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje "bziki" też zawsze się udają, zapragnęłam kokosów no i wyszły w piegi, i to mnie intryguje, ale w smaku są bardzo pyszne.
      Jeszcze kilka zostało na wieczór. Będzie słodko. :)

      Usuń