20200309

Historia szczęśliwego wyboru głupiego pseudonimu


 Bardzo dziś u mnie kwiatowo, a wiąże się to z imionami, wszystko wyjaśnię na końcu, a tymczasem wracam do osoby bułgarskiego pisarza, którego wspomnienie (anegdotyczną historyjkę: "To nie byłem ja, proszę pani") niedawno tu opublikowałam. Elin Pelin to jego pseudonim literacki. Czy miał wpływ na sławę? Pisarz sądził, że tak.
 - Myślę, że moja szeroka popularność (niektórzy utwierdzają mnie, że istnieje) wynika wyłącznie ze szczęśliwie wybranego i w rzeczywistości głupiego pseudonimu - napisał.
 Zanim opowiem jak Elin Pelin dokonał wyboru, kilka słów wstępu.
 Na co dzień, wcale nierzadko, zdarza się słyszeć w bułgarskich rozmowach dość szczególne rymowanki. Szczególne, bo tylko jedno słowo (na dwa) jest prawdziwe (znane, używane), drugie jest tworem fantazji (nieistniejące, na próżno by go szukać w słowniku), a rodzi się ot, tak.
  Przykład: piper-miper (piper to papryka, a miper nie znaczy nic (na marginesie dodam, że w bułgarskim wyraz "piper" odnosi się do papryki i do pieprzu (czeren (czarny) piper to pieprz)). I właśnie takiego typu rymowanką jest pseudonim pisarza.
 W młodości marzył, żeby zostać malarzem i nie miały dla niego znaczenia wiersze i opowiadania, które pisał. Podpisywał je różnymi pseudonimami, inicjałami, a czasem wcale. I wtedy zetknął się z pseudonimem Veselin i tak bardzo mu się spodobał, że postanowił znaleźć dla siebie coś podobnego, a na pewno kończącego się na -in. Natknął się na ludową piosenkę o zielonym piołunie bujającym się od wierzchołka do korzenia. Powtarzają się w niej słowa: Elin pelin (pierwsze nie znaczy nic, drugie (pelin) to piołun). I to było TO, a nawet więcej, bo -in na końcu powtarzało się dwa razy. I tak został już na zawsze Elinem Pelinem. Na początku próbował ustalić, czy słowo "elin" na pewno nic nie znaczy (pytał zwykłych ludzi i uczonych) i szybko upewnił się, że nie i jak sam napisał we wspomnieniach, okazało się, że: to coś takiego jak wyrażenia: gawanka-mawanka**, piper-miper i inne podobne.
 Jakie losy miałoby moje pisanie, gdyby na końcu stawało napuszone moje ludzkie imię Dimitar Stoyanov?
- pytał sam siebie po latach. No cóż, tego nie wie nikt.
 Od czasu "szczęśliwie wybranego i w rzeczywistości głupiego pseudonimu" minęło ponad 120 lat. Na cześć pisarza nazwę Elin Pelin dostało miasteczko w Bułgarii i przylądek na Antarktyce (Elin Pelin Point), spotyka się też panów noszących imię Elin.
 Nie spotkałam się z imieniem Pelin (piołun), ale popularne są na Bałkanach "roślinne" imiona dla obu płci (stąd zdjęcia kwiatów w tekście). Myślę, że w Polsce nie spotyka się ich aż tak wiele, może więc będzie to ciekawostka. Nie brakuje tu Margaritek (Margarita, zdrobniale Margo); jest Kamelia, Magnolia, Dalia i Bożura (piwonia). Jest Temenuga (fiołek), Żasmina (jaśmin) i Zyumbiuła (hiacynt).
 Dość popularne jest imię damskie Detetelina (koniczynka) i męska odmiana koniczyny: Detelin, zdrobniale Dido. Jest pan Karamfił (goździk) i pani Karamfiłka (tu mam problem z odmianą goździka). Jest imię Winogrono: Grozdio (pan) Grozdanka (pani); jest Neven i kobieta Nevena czyli nagietek.
 Nierzadko spotyka się imię: Jasen (jesion), Jawor (klon), czy męskie imię Wyrban (wierzba - dla kobiety Wyrbinka).



 Imię róży też noszą panie i panowie. Jest Roza (róża), a także Trendafił (męskie) i Trendafiłka (żeńskie), co znaczy róża multiflora.
 Wszyscy posiadacze "roślinnych" imion mają ruchome imieniny - w Niedzielę Palmową.
 

**gawanka - dawniej małe, drewniane naczynie z przykrywką (do przechowania soli)

 © (wszelkie prawa zastrzeżone) - Skarlet B.I.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz