20220225

Zadaję sobie pytanie...

 
 Stres - niemożliwy do wyeliminowania z życia. Staram się go kontrolować: trzymam pod kluczem, nie pozwalam kraść chwil należących do relaksu, nie pozwalam mu manipulować oczami, ciągle dostrzegającymi sympatyczne drobnostki w codzienności. 
 Stres karmi się siłami potrzebnymi do dźwigania rzeczywistości, a ta staje się coraz cięższa. Wiadomość o wojnie tuż, tuż, musi budzić przerażenie - nie może jednak wywoływać paniki. Stres + panika to wyniszczający twór. Nie zamierzam mu się poddać, pomimo biegających w głowie myśli, niekoniecznie wywołujących uśmiech.
 Jak echo wracają

20220222

Od testu (na wstępie) do tańczącego Louis'a (na zakończenie)


 Przeprowadziłam dzisiaj test.
 Pytanie nr 1: Kiedy nakręcono pierwszy film? Padły odpowiedzi: +- 1900 rok. 
 Pytanie nr 2: Kto jest wynalazcą kamery? Szybkie odpowiedzi brzmiały: Bracia Lumiere.
 Jak odpowiedzieliby na to pytanie Polacy? Ja przeprowadziłam swój skromniutki test na cudzoziemcach, a więc choćby z tego powodu nie mogę wyciągać żadnych wniosków, ale mam wrażenie, że właśnie bracia Lumiere kojarzą się większości z początkiem kinematografii, chociaż wyprzedził ich Kazimierz  Prószyński, który jeszcze jako student (w 1894 roku) opatentował swój pleograf do nagrywania i odtwarzania filmów. Mediom brakowało wtedy słowa na określenie poruszających się obrazów - pisano o nich "żywe obrazy", "żyjące fotografie". Czy można dziwić się zachwytowi towarzyszącemu wynalazkowi przez pierwsze lata? 
 Jesteśmy pod wrażeniem prób, niedawno odbytych w Muzeum Przemysłu - pisano w styczniu 1900 r. 'Obrazy żyjące' otrzymane przy próbach, posiadały około 5 metrów w kwadracie i dawały piękne wrażenie scen naturalnych.

20220218

Na poprawienie humoru i uspokojenie nostalgii

 
 Bury i ponury dzień. W tle - nostalgiczne nutki. Odzywa się tęsknota za wiosną; im jest bliżej, tym mniej cierpliwości ma oczekiwanie.  Jak zwykle spędzam trochę czasu w świecie prapradziadów. Dziś chwilka z satyrą (na poprawienie nastroju) i odrobinka przysłów (żeby zadowolić nostalgię). 
 Nie wiem czy jaki pomnik może być równego znaczenia, większej wagi i płodniejszy we wnioski, nad zbiór przysłów - napisał w 1851 roku J. I. Kraszewski, w swoim liście do Gazety Warszawskiej. I ja się z nim zgadzam. Te krótkie zdania powtarzane z ust do ust wiele mówią o obyczajach, o doświadczeniach, spojrzeniu ludzi na ludzi i na świat, o przekroju charakterów. Bo przecież nie wszystkie przysłowia są mądrością (w tym momencie przychodzi mi na myśl pokorne cielę, co to dwie matki ssie i nadzieja, matka głupich, z którymi już TU się rozprawiałam przy okazji innych przysłów). 
 Lubię stare spisy najróżniejszych powiedzonek, niektóre z nich są z "instrukcjami" użycia, jak to poniżej, nie wiem, czy nadal jest używane, ja się z nim nie spotkałam, a może po prostu nie znałam posiadacza "gębiastej baby".

20220213

O listach i liścikach, o miłości i walentynkowych karteczkach



Miłość o! miłość -
To rajski kwiat,
Wyrosły w przeczystem sercu,
To złud anielskich
Uroczy świat,
To róża w świeżym kobiercu.

 
 

 Zabłąkałam się do świata romantycznych, odręcznie kreślonych słów... 
 Już bogowie na Olimpie przekazywali sobie wiadomości. Posłańcem był młody, skory do psot Hermes, syn Zeusa. Podobną rolę pełniła Iris, od czasu do czasu łącząca tęczą niebo i ziemię. 
 W ludzkim świecie też istniała potrzeba posiadania pośredników przenoszących wieści. Opanowawszy język pisany, ludzie przesyłali sobie listy. Już u Rzymian istniały punkty pocztowe, w których kurierzy zostawiali i odbierali korespondencję i paczki, a przy okazji łapali oddech, podczas gdy zmieniano im konie.
 Sympatyczne Walentynki prowokują do wspomnienia czułych słówek, te doręczane przez listonoszów przez wieki wyróżniały się wśród dobrych i złych nowin, pachnące, pisane na ozdobnym papierze, musiały zwracać uwagę. Oczywiście

20220207

Dobroć czy okrucieństwo?


 Struś i kangur - mieszkańcy Australii, w herbie kraju zaangażowani do podtrzymywania tarczy z herbami stanów. Są to nader dziwne zwierzęta - opowiadali o kangurach pierwsi Europejczycy, którym dane było widzieć je na własne oczy. - Mają tylne nogi bardzo długie, czterema palcami zakończone, przednie zaś krótkie, z pięciu palcami o mocnych ostrych pazurach. Tych łap przednich kangur nie używa do chodzenia, lecz na podobieństwo rąk ludzkich, posługuje się nimi dla brania pokarmów. Na tylnych nogach raczej skacze, niż chodzi, podpierając się ogonem nadzwyczaj silnym i sprężystym.
 - Nader dziwne zwierzęta - pomyślał zapewne niejeden kangur patrząc na króliki, przybyszów z Europy. Odbyły długą podróż statkiem na nieznany kontynent, który bardzo przypadł im do gustu. 24 (tylko) wypuścił na wolność Thomas Austin w 1859 roku (niby drobiazg, a zapisał się na kartach historii). 
 Królikom żyło się świetnie w australijskim klimacie. Czas płynął, przybywało osadników, przybywało królików, chociaż już nikt nie skazywał ich na odbywanie męczących rejsów; na miejscu same zadbały o zwiększenie liczebności króliczej populacji. Szkodząc po drodze, z entuzjazmem wyruszyły podbijać nowe tereny do życia, ostatecznie ich marsz podzielił Australię (w sensie dosłownym). 
 Zaczęto na poważnie myśleć o płocie, który miał być przeszkodą nie do pokonania. Co na to króliki? Odpowiedzi udzielali satyrycy.