20190215

ABC... czyli o tym jak Herkules Poirot przestał być sobą


 Ten pan zdobył moją sympatię dawno temu (pomimo próżności, której było w nim niemało odkąd go poznałam).
 "Drobny, niski, miał bardzo dziwaczną powierzchowność. Niewiele wyższy niż pięć stóp i cztery cale, nosił się z niepospolitą godnością. Jajowatą głowę przechylał na bok i nosił długie, sztywno sterczące wąsy w iście wojskowym stylu. Schludność jego ubioru graniczyła z niepodobieństwem; sądzę, że pyłek na rękawie sprawiłby małemu Belgowi więcej bólu niż rana zadana pociskiem karabinowym. Ale ten niepokaźny, cudaczny elegant, który utykał teraz wyraźnie na prawą nogę był w swoim czasie asem policji belgijskiej. Jako detektyw uchodził za gwiazdę pierwszej wielkości i niejednokrotnie wykrywał zbrodnie sensacyjne i na pozór nie do wykrycia." A nazywał się Herkules Poirot.
 Nie mogłam sobie odmówić obejrzenia mojej sympatii w filmie "ABC" (a właściwie w miniserialu trwającym około 3 godz.), którego nie można nazwać ekranizacją, bo bardzo odbiega od treści książki Agaty Christie. Nie pojawia się w nim postać Hastingsa, który towarzyszył przyjacielowi podczas rozwiązywania tej konkretnej kryminalnej zagadki. Uśmiercono inspektora Jappa, w książce prowadzącego śledztwo w sprawie serii morderstw dokonywanych w miejscach, których nazwy zaczynają się od kolejnych liter alfabetu, a ofiarami są osoby noszące imię i nazwisko także zaczynające się na A, potem B itd. W filmie powierzono sprawę młodemu policjantowi, bardzo aroganckiemu, na wstępie traktującego Poirota z wielką, mocno przerysowaną pogardą. Z przykrością patrzyłam jak mały Belg znosi poniżenia w samotności. Malkovich, odtwórca roli Herkulesa, stworzył (moim zdaniem) postać nieprzekonującą, a przede wszystkim nieprzypominającą detektywa scharakteryzowanego przez mistrzynię kryminału. Nie było w nim też słynnej elegancji i godności Herkulesa, którego Hastings, po powrocie ze swego rancza w Ameryce Południowej, zastał w świetnej kondycji, z ciągle czarnymi włosami (w książce Poirot zdradził przyjacielowi tajemnicę koloru włosów; używał środka przywracającego im naturalną barwę i nie była to farba; wspomniałam o włosach w związku z żenującą sceną w filmie).

 Oczywiście każdy scenarzysta ma prawo stworzenia własnego dzieła opartego na wybranym wątku powieści innego pisarza, ale "poprawianie" Agaty Christie nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Mam takie odczucie, że są autorzy, którzy stworzyli w swoich książkach bardzo charakterystyczne osobowości i przywiązanie czytelnika sprawia, że nie akceptuje radykalnych zmian. Nie razi mnie delikatne zniekształcanie fabuły lub jej rozwinięcie w filmie, jednak w tym przypadku mocno przesadzono. Z trudem dotrwałam do końca.

 Czy też macie, Państwo, swoich ulubionych bohaterów książek, których w ekranizacji chcielibyście pozostawić takimi, jacy są (stworzeni w wyobraźni autora powieści)?
___
 
 Herkules pozostał legendarną postacią. Poirota regularnie ćwiczącego swoje szare komórki, pisarka uśmierciła w ostatniej książce o przygodach detektywa, opublikowanej w 1975 roku. Wtedy, kiedy odszedł na dobre New York Times na pierwszej stronie poinformował: "Herkules Poirot nie żyje".


Brytyjski miniserial "ABC" (The ABC Murders) powstał w 2018 roku. Reżyser: Alex Gabassi. Scenariusz: Sarah Phelps. Miłośnikom Poirota i Agaty Christie zdecydowanie nie polecam.

Cytat w tekście jest z pierwszej książki o Herkulesie Poirot ("Tajemnicza historia w Styles").


6 komentarzy:

  1. Te stare kryminały polegały głównie na logicznym myśleniu, we współczesnych- jak dla mnie- jest zbyt wiele krwi i okrucieństwa na pograniczu sadyzmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam takie same odczucia. Uciekam od takich nowości. Może się mylę, ale myślę, że żeby czytelnik czy widz poczuł dreszczyk emocji nie są konieczne opisy okrucieństw z detalami i wklejanie kilku wulgaryzmów w 1 zdaniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Absolutnie tak! Tamte całkiem mocno utrzymywały napięcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się cieszę, że to napisałaś. :) Nie czuje się taka odosobniona w tym swoim przekonaniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja się przyłączę: myślę tak samo jak Wy! I to samo dotyczy filmów. Kiedyś sednem sprawy była zagadka i napięcie. Natomiast współczesne kryminały niektóre są wręcz makabryczne.
    Szkoda, że ta nowa ekranizacja nie spełniła oczekiwań... Pewnie, że ja też mam bohaterów literackich, których charakter czy nawet wygląd nie chciałabym, żeby został zmieniony. Na przykład Wokulski...

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło mi, Emmo, że mamy podobne odczucia w tej kwestii. Na pewno ci, którzy nie czytali książki inaczej odbiorą ten film. Mam takie wewnętrzne przekonanie, że ekranizacje książek napisanych przez mistrzów gatunku powinny być bliskie fabule stworzonej przez autora. Filmy czasem sprawiają, że ludzie sięgają po powieści, stają się promotorem literatury.
    Wokulski także moim zdaniem powinien być Wokulskim opisanym w "Lalce" :)

    OdpowiedzUsuń