"W bałkańskim kociołku" (fragmenty książki)

 

TU można odsłuchać recenzję dostępną na stronie Wydawnictwa Bernardinum

"W bałkańskim kociołku"
Wydawnictwo Bernardinum
twarda okładka
wnętrze książki – kolor
260 stron
 

Książka jest dostępna w bardzo wielu bibliotekach.

Opis okładkowy:
 
 Krótki, wakacyjny pobyt w Bułgarii okazał się nie mieć końca. W niecodziennych okolicznościach autorka poznała swojego męża – dziecko Bałkanów (syna Macedończyka i Trakijki z greckiego miasta nad Morzem Egejskim; urodził się i dorastał w Bułgarii). Połowę życia spędziła na kolorowym krańcu Europy, gdzie "europejskość miesza się z orientem, przeszłość nie zamierza całkowicie ustąpić miejsca teraźniejszości, a życie wre, choć toczy się wolniej niż gdzie indziej". W książkach pokazuje Bałkany widziane od wnętrza, z perspektywy innej, niż wakacyjny kurort; dzieli się tym, co tam znalazła: mieszaninę narodowości i religii, inną rzeczywistość, specyficzną mentalność, miejsca zapierające dech. Osobiste wspomnienia z życia i podróży znalazły się „W bałkańskim kociołku” obok romantycznych legend, prawdziwych historii, refleksji i anegdot.
 Lekkim językiem i stylem autorka prowadzi przez piękne i zagadkowe zakątki, wplatając w tę opowieść nutę magii, sprawiając, że nie czyta się „suchych” faktów, a „przepływa” przez etapy podróży chłonąc każde słowo i delektując się nim. (Michalina Foremska)
 To książka, która inspiruje do tego, by żyć wolniej i degustować chwile. (Agnieszka Krizel)

 O autorce: Lubi słuchać ludzi. „Kolekcjonuje” legendy i stare opowiastki przekazywane z ust do ust. Jest zakochana w bułgarskich Rodopach. Uwielbia kawę parzoną w dżezwe, świeże figi, bałkańską muzykę i taniec.

Spis treści:
Każda historia ma swój początek/ Mijają lata/ W bałkańskim kociołku/ O rumuńskiej królowej i polskim królu/ Prosto czy na prawo?/ Pod wiszącą skałą/ Baba Vida, hrabia Drakula i zakochany mnich/ O winie i karawanach: - Przysięgam ci Dionizosie; - Wśród macedońskich piramid; - Na targu niewolników/ Jasnowidzka Vanga i święte źródło: - Zemsta egipskiej bogini; - Z Macedonii do Grecji/ Co jemy o poranku?/ O błękitnym płomieniu i skarbach co krok/ Czas na obiad/ Dwa dni w piekle/ Bułgarski monarcha, polski papież i turyński całun/ Co w bałkańskiej duszy gra?/ Ale jazda czyli południowy styl/ Tajemnice podziemnego labiryntu/ Lecznica pod wielkim dębem/ Od tej góry wyższej nie ma/ Stefan, Bogdana i czeszma zakochanych/ Z wizytą u bułgarskich Szkotów/ O księżniczce Rodopie i zemście bogów: - Podkowa i leczące kamienie; - Z bałkańskiego Stonehenge po śladach Traków/ Obok siebie/ Święta, święta i.../ Śpiewają, tańczą, tkają/ Burek i ryba po grecku/ Kraj Traków, Orfeusza i Spartakusa/ Co w mojej duszy gra.

FRAGMENTY


Każda historia ma swój początek
 Dawno, dawno temu, dziewczyna z Polski pojechała odetchnąć głębiej bałkańskim powietrzem, zamoczyć stopy w ciepłym morzu, ulec złotemu piaskowi na brzegu. Po krótkim locie samolotem, po wyjściu z lotniska, tylko temperatura przypominała: - Wylądowałaś na południowym krańcu Europy.
 Inność pojawiła się chwilkę później. Już pierwszego dnia pobytu, w pierwszej, przypadkowej restauracji, pierwszemu posiłkowi na nieznanej ziemi towarzyszyły nieznane rytmy. Na sąsiednim, odkrytym tarasie odbywało się... (...)


 Wiele dróg w Bułgarii, także niektóre odcinki autostrad, są położone powyżej 1000 m n.p.m.. W upalne dni temperatury są tu zawsze trochę niższe. Miło jest wypić kawę w przydrożnej kafejce.
 Zatrzymaliśmy się kiedyś na drodze przecinającej góry Stara Płanina. Przed malutkim budynkiem, przy kilku stolikach, pod białymi parasolami, siedziało niewiele osób. Otaczały nas zarośnięte lasem szczyty. Słońce raziło w oczy. Byliśmy rozleniwieni. Minęło kilka minut i nagle poczuliśmy dotyk wiatru. Najpierw zakołysał delikatnie parasolami, po czym zrobił gwałtowny obrót wokół własnej osi. Zanim zdążyłam cokolwiek pomyśleć, wzbił się tuman kurzu, a razem z nim kawiarnia pofrunęła do góry. Wiatr zniknął tak samo nagle jak się pojawił. Stoliki, parasole i puste krzesła z hukiem opadły w dół. Jakimś cudem nikomu nic się nie stało. Tylko wylane napoje pozostawiły kilka plam na ubraniach. Obsługa szybko przywróciła porządek. Słońce ciągle się uśmiechało. Ludzie, jakby nigdy nic, kontynuowali rozmowy.
 – Uszczypnij mnie – poprosiłam męża. – Czy to sen?
 – Nie, mała trąba powietrzna – odpowiedział spokojnie. – Hała postanowiła dla nas zatańczyć – dodał ze śmiechem.
 I tak oto poznałam diabelską istotę mieszkającą w bałkańskich górach, ukrywającą się w jaskiniach pod postacią mgły, udającą czasem obłok lub czarny wiatr, często występujący w Bułgarii, gorący i suchy, pozostawiający na skórze pył, wbijający się w usta. Taneczny popis Hały to kolejny obraz, który trwale zapisał się w mojej pamięci. (...)


Mijają lata
 Marcel Proust powiedział, że „prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu”. My podróżujemy po kraju Orfeusza[1] i przyglądamy mu się z uwagą. Mijają lata i nie przestaje on nas zaskakiwać.
 Rodzinne więzy łączą nas z Macedonią i Grecją, i kiedy przemieszczamy się z miejsca na miejsce, porównania nasuwają się same. Te trzy państwa są jak trzy siostry. Te same przyzwyczajenia, mentalność, podobny gust. Tak jak ludzkie istoty, nie są identyczne, ale nie ma wątpliwości, że są rodzeństwem.
 Na Bałkanach nigdy nie jest nudno czy monotonnie, bo nawet w najmniejszych społecznościach jest różnorodność, która jest wspólną cechą wszystkich państw tego regionu. Stosowanie tu uogólnień w odniesieniu do niektórych poglądów czy sfer ludzkiego życia - nie jest możliwe.
 Zachwyca przyroda tego krańca Europy, a smak tutejszej kuchni podkreśla specyficzny smak Bałkanów.

[1] Bułgaria


W bałkańskim kociołku
 Znajdujące się w bałkańskim kociołku różne grupy etniczne, różne kultury i religie mieszały się ze sobą przez kolejne stulecia. Ludzie posiadają pewne wspólne cechy, chociaż dzielą się na wiele grup posiadających odrębne obyczaje. Przez wieki nauczyli się żyć wspólnie. Nauczyli się szanować inność sąsiada pochodzącego z tej samej wsi czy miasta. Mają wiedzę o skomplikowanej historii swojego kawałka świata i mają świadomość, że jedna mała iskra może tu spowodować wielki pożar.
 Umiejętność życia w wielonarodowościowych społecznościach nie wyeliminowała dyskusji i różnicy zdań (nawet w dość ważnych kwestiach).
 Pełna zgoda w „bałkańskim kociołku” odradza się wtedy, kiedy ktoś z zewnątrz zajrzy do środka albo, nie daj Boże, ingeruje w skład potrawy. (Mam oczywiście na myśli państwa bałkańskie i ich mieszkańców, którzy może żyją nieco wolniej, ale nie brakuje im temperamentu.)
 W XIV wieku, po podboju Bałkanów przez Imperium Osmańskie, pojawili się zorganizowani w grupy hajducy, z przywódcą nazywanym wojwodą. Grabili najeźdźców, a łupami dzielili się z rodakami. Wsławili się walką o wolność i w tej walce łączyli swoje siły hajducy greccy, bułgarscy, serbscy i macedońscy. Na zawsze pozostali wspólnymi bohaterami. (...)
 Po odzyskaniu niepodległości (pod koniec XIX, a w niektórych rejonach na początku XX wieku) w kociołku zawrzało na poważnie. Podczas ustalania nowych granic nie mogło obyć się bez wojen. Decyzje jakie zapadły co do kształtu państw, do dziś nikogo nie zadowalają.
 Nawet jak nie ma wojen, toczą się na Bałkanach spory, czasem (wydawałoby się) nieistotne. Ale jak tu nie dyskutować na przykład o piosence, którą wszyscy śpiewają od wieków i ona jest macedońska według Macedończyka, bułgarska według Bułgara, serbska według Serba. Jak tu się nie denerwować jak o słowie „BRAK” (pol. ślub): - To po macedońsku – powie Macedończyk. - To po bułgarsku – powie Bułgar. - To po serbsku – powie Serb.
 Chyba nigdy nie zabraknie na Bałkanach problemów nierozwiązywalnych. Przykładem jest osoba hajduka Velko Petrovicza, od którego śmierci minęły już 204 lata, a wciąż pozostaje kością niezgody. Bo chociaż śpiewają o nim pieśni Serbowie i Bułgarzy, bo chociaż nikt nie ma wątpliwości co do tego, że dzielnie walczył z osmańskim najeźdźcą – kwestią sporną pozostaje narodowość bałkańskiego bohatera.
 Serbowie zdecydowanie stwierdzają: - Serb. Walczył o Belgrad. Bułgarzy stanowczo odpowiadają: - Bułgar. Wszystkie wiarygodne źródła to potwierdzają. I dodają: - To prawda, walczył również o Serbię, ale też szarpał serbskie nerwy, bo chciał odbić Turkom Timoshko[1], żeby utworzyć Księstwo Bułgarii.
 Dyskusja trwa...

[1] Region położony obecnie na terenie Serbii, przylegający do granicy bułgarskiej.


O rumuńskiej królowej i polskim królu
(...) siadywała na kamiennym tronie w swoim ogrodzie i czekała na ukochanego, ale nie był to Turek, a Arab o imieniu Ali. Wieczorami zamykali się w palarni urządzonej w orientalnym stylu i wypełniali ją zapachami wonnych tytoni, wydobywających się z sziszy. (...)
 Dla niego miała wznieść strzelisty minaret na brzegu morza i dla niego nazwała część ogrodu – ogrodem Allacha. (...)


(...) Zwyczajem jest przygotowywanie w ważne dni i święta zupy nazywanej "kurban" - dotyczy to wyznawców rożnych religii. Zupę je się w domu, w gronie zaproszonych gości lub podczas święta. Robi się ją, żeby podziękować bogu na przykład za wyzdrowienie, a czasem, żeby złożyć prośbę. Choć bywa i na odwrót. Najpierw spełnienie... Nierzadko słyszy się: "Jak mi się uda (tu wymienia się marzenie) - zrobię kurban". Czy nie brzmi to jak warunek? Będzie spełnienie panie Boże - będzie zupa. (...)


(...) Polubiłam tę, na niektórych odcinkach, bardzo krętą drogę, położoną na różnych wysokościach, z miejscami, gdzie skały odsłaniają morze i piękne pejzaże. Jeden z nich ukazuje się gdzieś po drodze, wtedy, kiedy jesteśmy wyżej. Z daleka widać domy, otoczone półkolem przez góry. Wyglądają jakby zapadły się w dół pod ciężarem czerwonych dachówek i po łagodnym stoku zsunęły się w kierunku morza. (...)
 Atmosfera starego miasta otoczonego morzem jest niepowtarzalna. Może między innymi dlatego, że jest ono tak naturalnie oddzielone od współczesności. (...)
 Wiedziałam, że będę chciała tu wracać. I tak się stało. Zadziwiające jest to, że zawsze kiedy jesteśmy w Nesebar, czuję się tak, jak za pierwszym razem. Po długim spacerze zaszywamy się w jakiejś knajpce blisko brzegu... jak w „Dniu Świstaka” wszystko powtarza się od początku.


(...) Widziałam przed sobą rzeźbę małego pieska, widziałam sylwetkę kobiety i dziwnego stwora z rzadkimi włosami rozwianymi przez wiatr. Za każdym razem kiedy zbliżałam się, obraz tracił ostrość i okazywał się szarą, kamienną bryłą, ze sterczącymi tu i ówdzie gałązkami bezlistnych roślin, ukrywających swoje korzenie w pustym wnętrzu skalnych kolumn. Trudno uciec w tym miejscu od skojarzenia z codziennym życiem. Oceniamy coś lub kogoś z daleka, wydaje się, że wszystko wiemy. Przyglądamy się z bliska i odkrywamy jaką siłę mają pozory... Mogłoby się wydawać, że Natura tworzyła w wielkim pośpiechu ten księżycowy, trochę chaotyczny pejzaż. Czy na pewno? Może jednak działała z pełnym rozmysłem. (...)


Wśród macedońskich piramid
(...) Kiedy przedstawiciele społeczności ustalili, że źródła w zasadzie będą zaopatrywać „Elen Kamen” - willową dzielnicę dygnitarzy spędzających lato w uroczym zakątku, wykrzyknęli:
 - Nie! Nie oddamy im naszej wody!
 Bałkańska krew zawrzała. Przy wjeździe do wsi zaczęły powstawać barykady z kamieni i drzewa. Kilkuset gotowych do walki mieszkańców wyposażonych w kosy i widły, zajęło stanowiska. Przez kolejne dwa miesiące budowa wodociągu nie mogła ruszyć.
 6 sierpnia 1987 roku kościelne dzwony nerwowo zawołały:
 - Bim! bam! Nadchodzą! - Wewczaniczanie! Ruszajcie na barykady! (...)


(...) Jest w Starych Górach klasztor położony w niezwykłym miejscu. Niektórych skłania do modlitwy, zanim zbliżą się do niego na dobre. Droga dojazdowa jest stroma i tak wąska, że wielkim wyzwaniem jest mijanie się z samochodem jadącym z przeciwka. Jak najbardziej zrozumiałe jest tu wznoszenie oczu ku niebu i prośby o niepojawienie się innego pojazdu.
 Monastyr zbudowano w XIII wieku. Na kamiennym parterze leży wykonane z drzewa piętro i chociaż jest to architektura bardzo charakterystyczna dla regionu, tu wygląda trochę niesamowicie. Budowla wyrasta z pionowej ściany góry i solidna zdaje się tylko jej podstawa. Drewniane piętro sprawia wrażenie tak kruchego i lekkiego, jakby za chwilę miało pofrunąć razem z silniejszym podmuchem wiatru. To oczywiście tylko wrażenie, bo od czasu ostatniej przebudowy w XV wieku, klasztor ma się dobrze. Przeżył nawet trzęsienia ziemi, których niestety nie przetrwała stojąca na dziedzińcu cerkiew. (...)


O błękitnym płomieniu i skarbach co krok
(...) W malowniczym miasteczku Elena obejrzeliśmy 1300 letni dąb „Drzewo Słonia”, pod którym modlono się o deszcz. Zobaczyliśmy cerkiew istniejącą tu od XVI wieku (ze ścianami grubymi na metr - jak w twierdzy), pospacerowaliśmy wąskimi uliczkami i postanowiliśmy poznać okolice. Oczywiście z nadzieją w głębi duszy, że jeśli nie tym słynnym błękitnym płomieniem, to w jakiś inny, zrozumiały sposób, odezwie się do nas ukryty skarb Traka, Turka albo hajduka. (...)


O winie i karawanach
(...) Karawana zatrzymała się przed budynkiem z wieloma oknami. Otworzyły się drzwi nad schodami i stanął w nich gospodarz domu, postawny mężczyzna, w pelerynie z aksamitu, której tren ciągnął się dwa metry za nim. Czysto po włosku powiedział:
 - Siniora i siniore, zapraszam na górę do salonu.
 Weszliśmy do dużego pokoju wyścielonego drogimi dywanami, z przepięknymi freskami na ścianach i ... (...)


Tajemnice podziemnego labiryntu
 Są takie miejsca na ziemi, po których stąpamy, podziwiamy ich urodę, nie mając pojęcia o tym, że pod ziemią jest ich niemalże lustrzane odbicie. (...)
 Właśnie tu istnieje podziemny świat, w którym skały tworzą fantazyjne formy w labiryncie korytarzy i tuneli. Sześć poziomów przecina siedem rzek, czasem niknących w kamiennych studniach, a gdzieniegdzie tworzących wodospady. W mniejszych i większych komnatach, nad urokliwymi jeziorkami, stoją od wieków kamienne rzeźby. (...)
 Podziemny świat nie jest do końca odkryty. Cuda pod ziemią, jak skarby, często znajdują się przypadkiem. Czasem sama Natura postanawia odsłonić coś, co ukrywała przed ludzkim okiem. Kiedy przesunęła fragment skalnego sufitu, żeby pokazać ludziom jedną z jaskiń, tym, którzy do niej weszli - zaparło dech. Zobaczyli misterne rzeźby i kolory, kolory, kolory.
 Na pewno występujące na Bałkanach trzęsienia ziemi, powodujące także pęknięcia skał, przyczyniają się do odsłaniania kolejnych fragmentów jej wnętrza. Właśnie tu, w tej okolicy, znajduje się jedna z najważniejszych stref sejsmicznych kraju. To najczęściej tu słychać głuchy, przerażający jęk wydobywający się z głębi ziemi, często poprzedzający wstrząsy.


RECENZJE/OPINIE

 Jak dobrze trafić przypadkowo na genialną powieść reportażowo – podróżniczą, taką, która opowiada o świecie prosto i klarownie, a jednocześnie ciekawie i pasjonująco. Miałam tym razem niezwykłą przyjemność zaznajomić się z powieścią, która opowiada o Bułgarii, tej żywej i namacalnej, ale jednocześnie fantasmagorycznej i baśniowej. (...) Reportażystka odkrywa przed swoimi czytelnikami jakiś drugi, schowany głęboko, bułgarski świat przyrody, ludzi, legend i historii, który obcokrajowcom jest znany jedynie powierzchownie. Każda z opowiedzianych historii jest niezwykle osobista i przejmująca, a to wydaje się być najważniejsze... Sztukater.pl (tu znajduje się cały tekst)




 Książka bardzo prawdziwa, bo choć jest reportażem, to z domieszką bardzo osobistych przeżyć i subiektywnego spojrzenia. (...) wszystko przeplatane pięknymi zdjęciami w bardzo dobrej jakości (Wydawnictwo Bernardinum wydało kolejną wizualną perełkę!). (...) (Autorka) Pokazuje jak trudno oddzielić to, co jest typowo bułgarskie, od tego co macedońskie lub greckie. W bardzo fajny sposób opisała spory co jest czyje i dlaczego – każdy to co dobre, chce nazwać swoim i ma ku temu morze argumentów. (...) Autorka inspirowała mnie opowieściami o ludziach. (...) Dla mnie jest to wzór slow life, który tak trudno wydobyć z siebie w codzienności. Książkę zdecydowanie polecam każdemu, kto lubi poznawać świat i spoglądać na niego inaczej niż zazwyczaj. Ta lektura z pewnością nie zawiedzie! Magdalena Urbańska (tu znajduje się cały tekst)


 Wrażenie, które towarzyszyło mi od pierwszych przeczytanych zdań to łagodność i subtelność. Zrozumiałam, że to nie jest tyle książka podróżnicza opisująca Bałkany, ale coś więcej. To książka bardzo osobista, dlatego na pierwszym planie są ludzie. Nie tyle same Bałkany, co właśnie ich mieszkańcy. I przepadłam… Oczywiście nie brakuje tu nawiązań do faktów historycznych, czy miejsc, które warto zwiedzić, ale to tylko część. Autorka w dość uproszczony sposób nawiązuje do wybranych wydarzeń z historii, ale to absolutnie nie jest zarzut z mojej strony. Wszak to nie jest publikacja traktująca o historii Bułgarii. Jednak udało jej się uświadomić jak złożona, zawiła i skomplikowana jest przeszłość Bałkanów. (...) Urzekła mnie ta publikacja. Urzekły mnie Bałkany. Jestem przekonana, że podróż do Bułgarii byłaby wspaniałą podróżą. Wszak jestem i historykiem, i miłośniczką gór, i kawoszem, i lubię delektować się winem, i ciągle uczę się spieszenia się powoli. "Monika Olga czyta" (tu znajduje się cały tekst)

(...) w mojej biblioteczce szczególne miejsce zajmują książki z gatunku reportaży. To właśnie one pozwalają wyruszyć w świat, wtedy gdy obowiązki i codzienne życie zatrzymują w domu, są namiastką podróży i pozwalają „oglądać” świat z własnego fotela. (...) Autorka, dzieląc się swoim osobistym doświadczeniem, zaciekawia, bawi i zachwyca – przybliża kraj, który „zawiera skarby co krok". (...) Po lekturze ma się nieodpartą chęć, aby zwolnić, a to zwolnienie tempa daje szansę, aby prawdziwie zasmakować codzienne chwile. Bo w Bułgarii „ludzie cieszą się małym szczęściem”. Książkę polecam każdemu bez względu na wiek. Magdalena Pelczarska (MożnaPrzeczytać.pl)

 "W Bałkańskim kociołku" to książka głównie podróżnicza, choć i bardzo osobista, bo oparta na własnych przeżyciach, miejscach i rzeczach, które autorka widziała i słyszała. (...) W kociołku mieszają się ludzie i tradycje, religie i niełatwa historia. Bułgaria, tak mało u nas znana, a tak pełna niepowtarzalnych miejsc i legend, a także, a może przede wszystkim (?), romantyzmu. Zanim odwiedzicie ten kraj, bo wierzę, że jednak odwiedzicie, przeczytajcie książkę "W bałkańskim kociołku", książkę napisaną z miłości do męża i kraju jego pochodzenia, kraju, w którym krzyżuje się Europa, zachodnia Azja, a nawet Afryka. Życzę sobie i Wam, byście mogli i mogły równie mocno jak autorka, pokochać drugiego człowieka, i chcieć poznać miejsca, z których się on czy ona wywodzi. (Fragment recenzji, która pojawiła się na stronie "Nietoperz czyta i ogląda" i w "Kurierze Rzeszowskim")




 Moje zauroczenie Bałkanami zaczęło się od publikacji Skarlet. To dzięki niej odkryłam, jak pięknym i magicznym miejscem są Bałkany. "W bałkańskim kociołku" to kolejna fascynująca podróż po tym pięknym rejonie, jaką miałam okazję i przyjemność przeżyć (to dobre słowo) dzięki autorce. (...)
 Jeśli chcecie poznać Bałkany od środka, to koniecznie sięgnijcie po "W bałkańskim kociołku". Nie znajdziecie w tej publikacji suchych faktów i nudnych opisów, które wywołają co najwyżej chęć ziewnięcia. Będziecie mieli za to możliwość zanurzyć się w bałkańskiej mentalności i różnorodności. Zwiedzicie zakątki, które często są pomijane przez turystów, albo w sezonie trudno odnaleźć w nich piękno i magię, która emanuje z nich, gdy pojawicie się tam poza sezonem. Poznacie postaci, które miały wpływ na kształtowanie się Bałkanów, poczucie humoru miejscowych, muzykę i tańce, które towarzyszą im na każdym kroku – dosłownie i wiele, wiele innych niesamowicie ciekawych rzeczy. Sprawdźcie zatem, jak wygląda połączenie europejskości i Orientu i dajcie się uwieść magii Bałkanów. Gorąco polecam! Michalina Foremska "Papierowy bluszcz"

 Kolejna publikacja o Bałkanach, które Skarlet upodobała sobie nadzwyczaj. Nie byłoby może całej bałkańskiej serii książek, gdyby nie Albert, dla którego serce Skarlet zabiło mocniej, goręcej i połączyła ich miłość nieograniczona granicami. Autorzy przygotowali dla Was niespodziankę - dostaniecie namiastkę tej prawdziwej historii, ich historii.
  „W bałkańskim kociołku” Skarlet i Alberta czas płynie wolniej, delektując się panoramą smaków, zapachów i feerią malowniczych obrazów. Maksyma „spiesz się powoli” najlepiej pasuje właśnie do Bałkanów i właśnie ten obraz najbardziej utkwił mi w pamięci, kiedy czytałam tę wspaniałą pod wieloma względami książkę. To pozycja, która zachwyca kolorem, formą, naturalnością, różnorodnością, zapachami kuchni, smakiem i wielowątkowością. To książka, która zainspiruje Was do tego, by żyć wolniej i degustować chwile. Agnieszka Krizel "Recenzje Agi"

 Zawsze myślałam, że książki opisujące jakieś kraje, czy miasta są nudne i nie znajdę w nich nic ciekawego. Bardzo się myliłam albo trafiałam na złe książki. "W bałkańskim kociołku" to lektura, obok której nie można przejść obojętnie. Przeczytajcie koniecznie, dowiecie się co o nas myślą i mówią mieszkańcy Bałkanów. Czemu się dziwią, co jedzą i piją (jeśli mowa o jedzeniu, to bardzo spodobały mi się przepisy kulinarne umieszczone w książce). Uważajcie, aby nie wpaść na hrabiego Draculę i koniecznie poznajcie historię jasnowidzki i zielarki - baby Vangi. Magdalena H. "Zagubieni w świecie książek"

 Wakacje dobiegają końca, ale przecież nadal możemy podróżować. Wystarczy wziąć do ręki książkę, która przeniesie nas w inne miejsce, nieznane, egzotyczne i przede wszystkim ciekawe.
 Z przewodnikami bywa czasem tak, że trącą nudą. Książki podróżnicze to zupełnie inna bajka. Potrafią zafascynować i zdeterminować przyszłe plany urlopowe. Tym bardziej, jeżeli wciągnie nas opowieść o świecie do tej pory mało nam znanym. (...)
 Skarlet w "W bałkańskim kociołku" nie odmalowuje pejzaży plaż, na których piasek jest złoty, woda błękitna, a turyści brązowi. Podczas lektury "zwiedziłam" natomiast góry, jaskinie, malownicze miasteczka, klasztory i inne wspaniałe miejsca, które mają długą, barwną, a czasem owianą tajemnicą, historię. Zajrzałam nawet w domowe pielesze bałkańczyków. (...)
 Skarlet w swojej książce zabrała mnie w podróż nie tylko po miejscach, ale i historii, legendach, kulturze, obyczajach i kuchni. Autorka doskonale wie, o czym pisze, bo jest miłośniczką Bałkanów i żoną dziecka Bałkanów, jak nazywa swojego męża. Tego jak i o czym napisała nie da się wynieść jedynie z wakacyjnej wyprawy. Czuć, że autorka żyje tymi miejscami, a one stały się częścią niej. Dzięki małżeństwu z bałkańczykiem stała się członkiem tamtej społeczności i ma znacznie lepszy wgląd w tamtejszą kulturę i zwyczaje. (...) Maja Szkolniak "Zaczytana do samego rana"

 Dzięki książce mogłam poczuć się jakbym była w opisanych miejscach, zwiedzała je i poznawała razem z autorką. "Zaczytana"

 "W bałkańskim kociołku...” to kolejna niezwykle interesująca pozycja, w której wspólnie z autorką wybierzemy się w podróż po Bałkanach, będziemy odkrywać inspirujące miejsca, których nie możemy przegapić, poznamy liczne legendy i postacie, które do dzisiaj są historią Bałkanów. Przekonamy się również jak wiele nas różni. Polecam Wam tę niezwykle inspirującą lekturę." Grażyna Wróbel "Czytaninka"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz