20200222

O absurdzie, mieczu dla szaleńca i rajskich wyborach


 Jest łacińskie powiedzenie Credo quia absurdum (wierzę, bo to absurd / niedorzeczność), a odnosi się ono wyłącznie do tego, czego nie może dostrzec mędrca szkiełko i oko. I tak sobie myślę, że żyjący na przełomie II/III wieku teolog Tertulian, z którym to zdanie jest kojarzone, pewnie by się za głowę złapał, jakby zobaczył ile jest ślepej wiary w dzisiejszym świecie i nie dotyczy ona tylko Boga.
 Plotą sobie ludzie publicznie, co chcą, ale nie to jest dziwne, bo gawędziarze fantaści istnieli zawsze. Zaskakująca jest ślepa wiara w ich słowa, brak konfrontacji z faktami, które można zobaczyć bez szkiełka mędrca. Umysły nieskrępowane logiką - bez skrupułów wykorzystują politycy.
W zastępstwie Tertuliana ja się za głowę łapię, jak czytam, co się dzieje - i nie mam na myśli tylko Polski.
 - Hip, hip, hura! - krzyczy populizm. Szerzy się dzielenie, zamiast łączenia. Nastroje anty temu i tamtemu rosną. Powiększa się epidemia krótkowzroczności. Wolność się kurczy. Współcześni Rejtanowie od czasu do czasu odzywają się rozpaczliwym głosem, ale zakrzykuje się ich skutecznie.
 "Miecza nie daj szalonemu" - przestrzega porzekadło, ale niestety... Trafia przysłowiowy miecz w ręce tych, którzy obiecują: - Dam. Obronię - ale nie zamierzają dotrzymać słowa. A jak osiągną cel, nie zawahają się zamachnąć i na tego, kto postawił ich na świeczniku.
 Są takie chwile, w których uczucia powinny być przewodnikiem, ale to nie one mogą decydować o wyborze człowieka, któremu powierza się jakąkolwiek władzę. Twarda ocena kompetencji, prawdomówności, kultury powinna zwyciężać nad postawą Credo quia absurdum.
Żadna grupa nie jest zbyt mała, by (polityk) zaniechał próby zdobycia ich względów prezentem z kieszeni "ogółu społeczeństwa". (Kandydat antyliberalny obiecuje szczególne przywileje każdej grupie wyborczej: wyższe ceny producentom i niższe ceny konsumentom, wyższe pensje urzędnikom i niższe podatki podatnikom.)
- przestrzegał Ludwig von Mises - ekonomista, krytyk biurokracji, filozof żyjący na przełomie XIX/XX wieku.
 We mnie budzi się żal, że ludzie mają w nosie doświadczenia przeszłości (nawet te z niedalekiej przeszłości). Obiecanki-cacanki nie przestają tracić znaczenia...
 Przeplatają się tu u mnie różne teksty. Czasem snuję jakieś niewesołe rozważania, które może nawet nie zasługują na poświęcanie im czasu. I tak, jak powtarzają się sytuacje (z różnymi bohaterami w roli głównej) i te same zachowania decydentów, tak i ja czasem się powtarzam. Dzieje się to zwykle, gdy wychylę głowę z domowego zacisza, gdy "rzucę okiem" na doniesienia ze świata (inne, niż pogoda, książki, filmy, ploteczki etc.).
 Można oczywiście nie wychylać głowy, można się zamknąć w swoich czterech ścianach, można zapomnieć, że temperatury na zewnątrz są zmienne, można nie zauważać, że za oknem ziąb i zawierucha, ale kiedyś trzeba będzie otworzyć drzwi, a wtedy może się okazać, że to coś za... - jest nie do zniesienia.

Przed wyborami w okresie między I-II Wojną Światową


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz