Spędziłam w górach niemało czasu, ale brak mi śmiałości, żeby kiedykolwiek powiedzieć: - Z górami jestem na ty. Wzbudzają jednocześnie zachwyt i respekt. To one dyktują warunki. To one decydują kiedy i ile tajemnic odsłonią. Gardzą brawurą i zdarza się im karać niektórych za jej nadmiar.
Te najwyższe na Bałkanach rozsiadły się w Bułgarii. Paradoksalnie mało się o nich mówi i pisze. Nie raz wspominałam w swoich książkach o ich urodzie i wyrażałam żal, że pozostają w cieniu morza. Tym bardziej miły był prezent, który dostałam w grudniu.
Pan Piotr Siwek podarował mi swoją książkę. Czytałam ją z przyjemnością. To lektura dla miłośników wędrówek nad poziom morza. Pasma: Stara Planina, Rodopy, Rila i Pirin to bohaterowie kolejnych rozdziałów, w których opisane jest ich położenie, budowa, klimat, przyroda i niektóre szlaki.
Autor mieszkał i studiował w Płowdiw. Jak sam wspomina, pomysł napisania książki narodził się w 2008 roku, podczas gdy odwiedził Bułgarię z dorastającymi synami. Obok informacji znalazły się w niej notatki z różnych okresów, z pobytu i wędrówek po górskich ścieżkach w kraju Orfeusza.
Zapraszam Państwa na krótką wyprawę z Panem Piotrem.
Bułgaria nad poziom morza
22.05.12 r. Pobudka po rozhuśtanej nocy (lekkie trzęsienie ziemi) jest
trudna, ale ruszamy razem z Wili, Nikołajem i Rozą z płowdiwskiego
dworca do Septemwri bez opóźnienia i po niecałej godzinie przesiadamy
się na kolej wąskotorową, która wiezie nas do Dobriniszte. (...) Im
bliżej wysokich gór młoda, soczysta zieleń zmienia się w nieśmiało
rozwinięte pąki krzewów i brązowe odcienie łąk po niedawnej zimie. Z
Razłogu widać już wyraźnie ośnieżone szczyty Pirynu i charakterystyczny
ścięty Wihren. Przez kilkanaście minut jedziemy z tym widokiem w oknach
nie mogąc się od niego oderwać.
18.08.08 r. Poniedziałek miał dopiero pokazać na co nas naprawdę stać z tymi wypchanymi po brzegi plecakami. (...)

Droga ze szczytu dłuży się. W przerwach fotografujemy i zachwycamy się majestatem Riły. Tu na górze uderzająca jest wszechobecna cisza. Na wysokości powyżej 2500 m odczuwalne jest też zimno, które potęguje wiejący wiatr. Jednak to stamtąd są najlepsze widoki na rozległe doliny, a w nich błyszczące, błękitne jeziora otoczone łańcuchami gór aż po horyzont.
03.08.10 r. (...) tego dnia trzeba z 1950 m wejść o 1000 m wyżej. Podwójny szczyt Maliowica wita nas rozległym trawiastym płaskowyżem. Wielu ludzi tu biesiaduje, śpiewa przy gitarze. Są cudzoziemcy, grupa Francuzów spotkana wcześniej już schodzi z powrotem, jakiś Hiszpan zbiega w dół jak kozica. Robimy kilka zdjęć z bułgarskimi turystami, włączam kamerę na kilka minut, gdy Michał bierze do rąk gitarę. Płyną polskie i angielskie melodie śpiewane u nas przy ogniskach. Jest przyjemnie i przyjaźnie, ale już nadciągają chmury i mgła. Odchodzimy w kierunku Predela czerwonym szlakiem. Dogania mnie i zagaduje młoda Francuzka. Chwali Bułgarów za gościnność, otwartość. (...)
Pod nami z jednej strony mały lodowiec, a pod nim Urdinite Ezera oraz Maliowica.
24.10.13 r. Znowu jestem u siebie, w tym samym akademiku Czajka 3, pokój 318. Jest piękna płowdiwska jesień. Wyciągam się do słońca na krześle koło uczelnianego barku. Obserwuję bułgarskich studentów, rozmawiają głośno o wszystkim tylko nie o studiach i nauce, wielu z nich pali papierosy. Zasłuchany i zapatrzony z opóźnieniem zauważam, że siedzę pod mimozą, a obok kwitną celozje, kany i aksamitki pokaźnych rozmiarów. Na miejscu dawnych klombów róż parkowych rosną teraz młode katalpy. Stąd już kilkadziesiąt metrów do budynku Wydziału Ogrodnictwa i Uprawy Winorośli. (...)
Kolekcja roślin zielarskich powstałych na miejscu tuneli foliowych z czasów mojego doktoratu jest szczątkowa. Straszą zarośnięte chwastami poletka wspaniałych, bułgarskich roślin leczniczych. (...) Chce mi się wyć. Dzikie krzyki w akademiku do późnej nocy dopełniają czary goryczy.
30.08.11 r. (Melnik) O zmroku, kiedy blask płonących świec i śpiew cerkiewnych pieśni tworzy klimat religijnej zadumy schodzimy w kierunku centrum miasta. Z daleka słychać już dźwięki muzyki ludowej z charakterystycznym rytmem, nadawanym przez bęben. Siadamy pod wiekowym platanem i patrzymy, jak zaczyna się rozwijać horo. Zaczynają go dzieci, w kilkuminutowych odstępach dołączają dziewczęta, następnie kobiety i na końcu mężczyźni. Michał patrzy, obserwuje... Po pół godzinie jest już wśród tańczących, drugi za prowadzącą taniec kobietą. Patrzę z rosnącą dumą jak sobie dobrze radzi z krokiem i zwiększającym się stopniowo tempem tańca. Idziemy do siebie koło północy, trochę chwiejnym krokiem, a muzyka jeszcze długo dochodzi przez otwarte okna.
08.09.11 r. Po pół godzinie marszu po rozgrzanym asfalcie i machaniu na nieliczne przejeżdżające samochody zatrzymuje się młoda para z Pazardżik. Ze studiów znam ich rodziców. W Bułgarii to nic dziwnego, wszyscy się tam znają.
![]() |
Bułgaria (fot. Piotr Siwek) |
...
...
...

W zapiskach Pana Piotra pojawiają się jakieś elementy tutejszej atmosfery. Wprawdzie książka jest o górskich szlakach, ale są w niej
opisane i spotkania z mieszkającymi tu ludźmi, lubiącymi sobie na co
dzień ponarzekać z zapałem i z takim samym zapałem tańczącymi na
ulicach, hołubiącymi tradycje, wcale w niemałym stopniu przepełnionymi
patriotyzmem lokalnym.
Polecam tę książkę wszystkim, którzy chcieliby poznać Bułgarię - tę nad poziomem morza - i mają ochotę powędrować po urokliwych, zróżnicowanych górach. W treści jest wiele zdjęć i praktyczne porady (między innymi dla średniozaawansowanych turystów) o tym jak planować trasę i jej długość, jak ciężar plecaka przekłada się na pokonywany dystans czy o czym pamiętać wybierając się na szlak.
KSIĄŻKA JEST TU DOSTĘPNA (księgarnia wysyłkowa).
Autor dysponuje egzemplarzami autorskimi z 20% rabatem.
I znowu mam wspomnienia bułgarskie. W Plowdiw między innymi, w latach60-tych ubiegłego wieku był mój Tato na wycieczce, i przywiózł mi piękne suweniry od mej koleżanki, z którą korespondowałam. To był piękny wyszywany obrus i zestaw dzbanek do wina i 6 stakańczyków - wszystko w ludowe wzory. mam to wszystko do dzisiaj. Koleżanka nazywał się Chrisi Totewa i mieszkała na ulicy Filip Makiedonskij 64 chyba, dokładnie już nie pamiętam. Zachowały mi się też jej zdjęcia, i płyta pocztówkowa, na ktorej widać góry i morze, a piosenka miała tytuł Kaliakra!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak tu mą prywate eksponuję, ale to dziwne, że pamiętam takie szczegóły, a nie pamiętam dlaczego kontakt się urwał. Pewnie przez te nasze i Rodziców przeprowadzki!
Serdeczności Ślę!
Fusilko, kochana,
Usuńeksponuj prywatę do woli. :) Ja się cieszę, że te wspomnienia, które Ci na myśl przychodzą są miłe.
Ulica Filip Makedonski nadal istnieje. Jak sobie wpiszesz w google: "Plovdiv, ulitsa Filip Makedonski 64" to nawet zobaczysz zdjęcie tego budyneczku (sprawdziłam).
Moc buziaczków :)
P.S.
A przy okazji płytą wywołałaś wspomnienie mojego Męża. Przypomniał sobie, że jak po jakichś zawodach wymieniał się flagami z Rumunami - też dostał przy tej okazji płytę pocztówkową.
Zdjęcia i przytoczony fragment tekstu- zachęcające. Góry są piękne, fascynujące- pod każdą szerokością geograficzną:)
OdpowiedzUsuńJa też myślę, że są fascynujące. Przyciągają. :)
UsuńCieszę się, że pozytywnie odebrałaś fragmenty. Zdjęcia nie są z książki, ale jest na nich m.in. opisana bałkańska "góra gór" i Melnik, który wspomina Autor (mini-miasto, urokliwie położone). :)