20210722

Savoir vivre i irytacja pani Janowej


 Jest lato, a więc zdecydowałam, że ubarwi ten tekst letni pejzaż z nad polskiego morza i kreacje z minionego wieku, z lat 20. i 30. (nie tracę nadziei, że dla kogoś staną się inspiracją). To urocze towarzystwo nie jest przedmiotem moich dzisiejszych refleksji, choć o towarzystwie chcę powiedzieć kilka słów, a dokładnie o tematach rozmów w towarzystwie. Nie będę się rozwodzić nad tym, co wypada czy nie wypada, myślę, że autorem najlepszych podpowiedzi są: Takt i Wrażliwość (różnych rozmiarów), mieszkające w ludziach.
 Podczas spacerku po mediach społecznościowych "odkryłam", że są dostarczyciele ciekawych pytań i tematów konwersacji. "Pokazały'' mi się jakieś śmieszne i naiwne rady nazwane "niebanalnymi", nie zdecydowałam się w nie zagłębiać, ale temat tematu na chwilkę zatrzymał moją uwagę.
 Nigdy nie przyszło mi do głowy spisywać listę tematów przed spotkaniami ze znajomymi, nie mam też wątpliwości, że nie ma uniwersalnej recepty, bo wiele zależy od zainteresowań i charakteru osób, z którymi się widujemy.
 Na pewno od wieków istnieje podział na tematy bezpieczne i ryzykowne, i może w jakimś gronie mógłby on wywołać interesującą dyskusję.
 Niech Bóg strzeże każdego od rozmów o polityce, zwłaszcza jeżeli biesiadnicy są odmiennych przekonań - ostrzegał XIX-wieczny kodeks savoir vivre'u. Czy w takiej sytuacji polityka powinna być tematem tabu? Może niekoniecznie? Teoretycznie zderzanie się różnych poglądów nie musi być bolesne, jeśli kultura osobista dyskutantów nie dopuści do zadawania ciosów, a tolerancji nie zagłusza chęć narzucania własnego widzimisię. W praktyce różnie bywa, nieszczęsna polityka zbyt często skłóca, co świadczy o tym, że w kwestii studzenia emocji niewiele się zmieniło.

Chwilka z satyrą

Rok 1923
 Pani Janowa, właścicielka wędliniarni nie umiałaby może wytłumaczyć co znaczą wyrazy savoir-vivre, ale ze wszystkiemi praktykami światowemi jakie się mieszczą w tem pojęciu jest obeznana doskonale. Dlatego ze wszystkich punktów programu wizyty rumuńskiej pary królewskiej w Warszawie najbardziej ją zadziwiło, a nawet poniekąd zgorszyło to, że prezydentostwo rewizytowali królewską parę w pół godziny po ich wizycie.
 Samą wizytę pani Janowa wyobraża sobie doskonale, boć formy grzeczności takie same są u panujących jak i u przeciętnych ludzi. A więc:

 Łazienki, para królewska siedzi w salonie, dzwonek, wchodzą państwo prezydentostwo. Król i królowa zrywają się uradowani.
 - No, nareszcie się drodzy państwo wybrali...
 - A żona akurat przed chwilą mówiła do mnie: Dlaczego oni się nie pokazują?
 - Prosimy... nie, nie, nie... niechżeż kochana pani na kanapie - itd. jak zwykle przy powitaniu gości. Potem rozmowa ma się rozumieć o drożyźnie.
 - Powiadam pani, że ceny w Warszawie lecą w górę, że aż strach.
 - U nas w Bukareszcie kubek w kubek to samo, droga pani.
 A mężczyźni między sobą:
 - Ja już chyba palić przestanę.
 - Albo czy to nie złodziejstwo, żeby za pół czarnej płacić dwa tysiące marek?
 To wszystko pani Janowa wyobraża sobie tak dokładnie, jakby sama siedziała na wizycie i słuchała rozmowy. Tylko, że taka rozmowa ma sens jeśli się ludzie choć z tydzień przedtem nie widzieli. Ale jeśli widzieli się przed pół godziną, to już tego wszystkiego nie można mówić, bo byłoby jakoś niezręcznie. Więc o czem się w takim razie rozmawia... Jakim zwrotem wita się gości?
 Te pytania wprowadzają taki chaos w ustalone już pojęcia pani Janowej o etykiecie, że chwilami ogarnia ją wyraźna irytacja i nie mogąc znaleźć innej odpowiedzi mruczy, wzruszając ramionami: Także coś powymyślali.
(Porzyński)
 

 

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobają stroje wakacyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Może one niekoniecznie pasują do pani Janowej, ale miałam nadzieję, że ucieszą czyjeś oko.
      Ja łapię się na tym, że jak tonę w starych żurnalach (tych z okresu międzywojennego) większość rzeczy bardzo mi się podoba.
      😘 😘

      Usuń