20200630

Raz-dwa-trzy-będziesz-rządził-ty (krajobraz po pierwszej bitwie wyborczej)


 Jest takie powiedzenie: Jeśli chcesz poznać człowieka, daj mu władzę. Okazuje się jednak, że niektórym (podkreślam: niektórym) wystarczy tylko jej przedsmak i...
 Blask pojawia się wokół postaci upojonej eliksirem sukcesu. Ambicje kipią, Ego rośnie i rośnie... błyskawicznie, a Pamięć kurczy się w proporcjonalnym tempie i chowa się głęboko, głęboko (w końcu to czego przybywa, gdzieś musi się zmieścić, prawda?).

 Po pierwszej turze p r z e g r a n y c h wyborów prezydenckich:
- Władza, władza, władza - podśpiewują sobie Ambicje.
- Mam! Mam! Mam! - krzyczy Ego.
 Polityk rozstawia armię, która go wspierała podczas bitwy zakończonej porażką i zaczyna się licytacja.
- Dla mnie to finał, ale jak wydam rozkaz, w ostatniej potyczce moje wojska staną po twojej lub po twojej stronie! - mówi z miną zwycięzcy. - Kto da więcej?!
- Jak to? Jak to? - bezgłośnie dziwi się Pamięć.
- Oooo... Aaaa.. - słychać pomruk w szeregach wojska. - Walczyliśmy o TO, a nie TAMTO. Czapeczki tych drugich nie pasują do naszych mundurków, nie są w odcieniu naszego koloru. Zmienimy front ot, tak?
- Może tak, może nie - odpowiada były kandydat, przygnieciony ciężarem Ambicji.
 Licytacja trochę trwa, bo obywatel polityk musi pokazać swoją ważność (- Masz, masz władzę! - nie przestaje skrzeczeć mu do ucha Ego. - Będą się prosić o poparcie! - piszczy radośnie.).
 Na zawsze pozostanie tajemnicą, gdzie obywatel polityk ukrył klasę, odpowiedzialność i poglądy, którymi mamił rekrutów do swojej armii. Sugeruje (a może straszy?), że może ich postawić po przeciwnej stronie, chociaż on sam deklaruje pozostać w tym samym miejscu (ta deklaracja to zapewne efekt zapadnięcia Logiki w stan śpiączki).
 Buduje napięcie i raczy się... otoczony wianuszkiem dziennikarzy, ma swoje pięć minut.
 Na końcu właściciel podśpiewujących Ambicji i wrzeszczącego Ego, uroczyście ogłosi (lub nie): Raz-dwa-trzy-moją-armią-będziesz-rządził-ty!
 
 Czy armia zechce to i owo przemyśleć? Czy bezrefleksyjnie pójdzie we wskazanym kierunku? Tego nie wie nikt...
 
Post Scriptum:
 Moim natchnieniem (do napisania kilku słów) była postawa kandydata Hołowni (mieniącego się obywatelskim kandydatem na urząd Prezydenta. Co zrobi jak dostanie prawdziwą władzę?... Strach pomyśleć... ). Takie licytacje to oczywiście nie jego wymysł i nie są nowością w polityce. Jednak tym razem sytuacja jest wyjątkowa, bo są kolosalne różnice poglądów pomiędzy pozostającymi na polu bitwy kandydatami, a w kontekście poglądów głoszonych przez kandydata Hołownię i w kontekście publicznego wyznania „wiem, na kogo sam oddam głos”, trudno zrozumieć ogłoszenie (tuż po wyborach), że decyzja o tym komu zostanie przekazane poparcie elektoratu, będzie obwieszczona za dwa lub trzy dni (to jest jednoznaczne ze stwierdzeniem: pomyślę, bo nie wiem, nie wykluczam żadnej strony). Próbowałam znaleźć w tej postawie odrobinkę logiki – niestety, szukałam, szukałam… i nie znalazłam. No cóż…
___
___

 Przed dwoma pozostałymi kandydatami rozstrzygająca bitwa. Przed Polakami  wybór między demokracją a brakiem demokracji, wybór między nowoczesnością a wstecznictwem, między szansą na rozwój gospodarki a gospodarczą zapaścią. I dlatego każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie z jakim pilotem chce lecieć: z całkiem niezłym, gwarantującym miękkie lądowanie? czy z takim, który zaprasza na pokład, obiecuje piękne widoki, a o lądowaniu – ani mru, mru, bo wie, że  miękkie to ono nie będzie na pewno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz