Kochać,
mówią, jest to cierpieć, płakać, wzdychać, łamać dłonie, wieczne łzy
mieć w smutnych oczach, wieczną bladość mieć na licu... w ciche
zmierzchy milcząc marzyć i przysięgać przy księżycu. Tę receptę, raz na
zawsze, przepisali już poeci: ona płacze i on płacze, żaby skrzeczą,
księżyc świeci... Gdzie jest miłość tam być musi smutek, lament i
żałoba. Może... może... ale mnie się taka miłość nie podoba!
Ot,
Marynia, moja siostra - ta się kocha poetycznie: taka zawsze
wzdychająca seraficznie, romantycznie. A pan Józef?! Błędne oczy,
pochylona smętnie głowa - w korcu maku się szukała rozkochana para owa.
Dziś na przykład: do salonu na paluszkach wchodzę z cicha, siedzi Mania i pan Józef - ona wzdycha i on wzdycha. Tacy smutni, jakby straszną przygnębieni byli dolą, więc ich pytam:
Dziś na przykład: do salonu na paluszkach wchodzę z cicha, siedzi Mania i pan Józef - ona wzdycha i on wzdycha. Tacy smutni, jakby straszną przygnębieni byli dolą, więc ich pytam:
- Co to państwu? może państwa zęby bolą?
- Dzieciak - rzekła czuła para, smutne oczy wznosząc w górę... (Mania poszła wnet do mamy - i... solenną miałam burę!)
Nic! Doprawdy nie rozumiem! Żebym ja się zakochała, tożbym przecie po dniach całych - wciąż się śmiała... śmiała... śmiała! Bo czyż może być inaczej? wszakże miłość szczęście daje, wszak otwiera dla nas ona - wymarzone jakieś kraje.
Czemuż miłość, pierwsza miłość takie czarne szaty bierze? Czy podlotek nie ma racji?! No! powiedzcie państwo szczerze!
Nic! Doprawdy nie rozumiem! Żebym ja się zakochała, tożbym przecie po dniach całych - wciąż się śmiała... śmiała... śmiała! Bo czyż może być inaczej? wszakże miłość szczęście daje, wszak otwiera dla nas ona - wymarzone jakieś kraje.
Czemuż miłość, pierwsza miłość takie czarne szaty bierze? Czy podlotek nie ma racji?! No! powiedzcie państwo szczerze!
(Szpilka - 1895 r.)
Szczerze zgadzam się z podlotkiem - oczywiście, jeśli miłość z wzajemnością. A jeśli nie? Różnie to bywa i bywało... Z przymrużeniem oka podglądam dziś miłosne perypetie z XIX wieku.
Wybuch rozpaczy (1895 r.)
Gdyś mnie dziewczę porzuciła,
Szydząc naj-nieczulej,
Chciałem strzelać się z rozpaczy,
Lecz nie miałem... kuli.
Szydząc naj-nieczulej,
Chciałem strzelać się z rozpaczy,
Lecz nie miałem... kuli.
I nie mogąc znaleźć leku
Na sercowe blizny,
Chciałem otruć się z rozpaczy,
Nikt nie dał... trucizny.
Na sercowe blizny,
Chciałem otruć się z rozpaczy,
Nikt nie dał... trucizny.
Więc, gdy mi się w tym zamiarze
Też nie poszczęściło,
Chciałem topić się z rozpaczy,
Lecz... za chłodno było.
Też nie poszczęściło,
Chciałem topić się z rozpaczy,
Lecz... za chłodno było.
A że ból wciąż serce moje
Szarpał na kształt żmii,
Powiesiłem się - lecz innej
Dziewczynie na szyi.
Szarpał na kształt żmii,
Powiesiłem się - lecz innej
Dziewczynie na szyi.
O miłości można bez końca: żartobliwie, ironicznie, romantycznie, dramatycznie... i każda z tych form przedstawiania miłości będzie prawdziwa....
OdpowiedzUsuńTo prawda. :) To wdzięczny temat-rzeka. :)
UsuńOdwrotnie jak we wierszu, było u mnie! Powiedziałam, że będę czekać, bo Go kocham, i że zawsze może do mnie wrócić! WRÓCIŁ! Po 2 tygodniach! Byliśmy razem 43 lata!
OdpowiedzUsuńPozdrawianki serdeczne !!!
Miłość zwyciężyła! Piękne, że przetrwała tyle lat.
UsuńMoc serdeczności, Fusilko 😘