20220903

Żona z miasta? Broń Boże!

 
 Moda. Ulegać? Na pewno tak - nie zapominając, że ta miła pani potrafi czasem zachować się nie fair (oślepia, podsuwa coś, a potem z rozbawieniem spogląda na efekt).
 Dlaczego na niektóre żony modne mężowie patrzyli krytycznym okiem? Zapewne odpowiedzi znalazłoby się tyle, ile żon i mężów.
 Bogdaj to żonka ze wsi! A z miasta? Broń Boże! - ostrzegał Ignacy Krasicki, ale... nie znał Jagny.
 
Zapachniało ano Jagnie,
Niby ślubnej mej kobicie,
Nowomodne jakieś życie. 
I zaczena beskurcyjo.
Robić doma secesyjo!
Rozczesała łeb by strzechy,
Na dwie strony z każdej wiechy;
Opuściła hen na uszy.
Niby okiść, kiej śnieg prószy,
I dopiero do mnie z pyskiem,
Czy jej dobrze z tym strzeszyskiem?
- Ano, undzie - rzekłem na to.
- Bądź se, kiedy chcesz, kudłatą.
Ale babie mało było,
Wsyćko w domu się zmierziło; 
Miała spódnic trzy czerwonych,
Kilka kosiul obrębionych.
Przyodziewku pełno w skrzyni,
Jak zwyczajnie gospodyni.
Wsyćko na nic. - Dla tej mody
Uprzedała z drobiu, z trzody,
Pojechała wej do Płońska, 
I przebiera się z japońska!
Jakem ujrzał... a niech że cię!
Żółte kwiatki na gorsecie, 
Żółte kwiatki na spódnicy,
Nikiej rynka jajecznicy.
Alem ścierpiał, choć złość brała,
Bo mi zara gęby dała,
I za one secesyje,
Jęła wieszać się na syję.
A no, niechta - pomyślałem, 
no i spokój sobie dałem,
Ale babie mało tego...
Wracam z pola dnia jednego, 
Patrzę, a tu wedle ściany,
Gdzie stał obraz poświęcany,
Stoi cości se z kamienia.
Jak Bóg stworzył, przez odzienia!...
Krzyknę - Co u paralusza! -
Jagna na to: - Naga dusza! -
I zacena beskurcyjo,
Znów wyjeżdżać z secesyjo...
 
 Co u paralusza! - krzyczał mąż Jagny na początku XX wieku (jakże niewinnie brzmi dziś ten rodzaj przekleństwa). 
 A te ↓ panie? Być może były rówieśnicami Jagny.
 

___
___
 
Zobacz także:
 


2 komentarze:

  1. Uśmiecham się do Ciebie po długiej przerwie! :-)))))
    A co do mody, no cóż, wiem tylko, że istnieje, że są trendy różnorakie, że się zmienia czasem z dnia na dzień. Ale mam do tej dziedziny życia stosunek raczej "niezbyt " - cokolwiek to znaczy!
    Przede wszystkim, nie jestem jej zaprzysiężoną fanką, która co rusz zmienia swą garderobę i nie tylko! Całe życie mam nie, że pod górkę, ale zawsze muszę się liczyć z tym, co mam w portfelu. Zatem, owszem - trendy, ale zawsze wolę ciuszki, które można nosić latami. Tak miałam za młodu, a za czasów dzieciatych - ważniejsze były one, bo przecież szaroburo było, a ja im dziergałam kolorowe swetry , garniturki, sukienusie, sama też potrafiłam dla siebie kiecki na maszynie szyć! Nawet się nie zastanawiałam, czy to modne, czy nie! Mam tak do tej pory, tyle tylko, że już Progenitura, nawet ta druga, nie potrzebuje mnie. Ma inne priorytety! :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię, kochana, z uśmiechem od ucha do ucha. :)
      Fanatycznego biegania za modą nie uważam za słuszne, a najgorsze, co może się zdarzyć to ślepe naśladownictwo.
      Ja też lubię ponadczasowe ciuszki, w kontaktach z panią Modą zachowuję dystans, chociaż szafy mam pełne. Te skłonności do ich zapełniania chyba odziedziczyłam, bo wszystkie panie w mojej rodzinie (ze strony i jednego, i drugiego Rodzica) przywiązywały wielką wagę do wyglądu i do stroju, i z lubością gromadziły garderobę na najróżniejsze okazje. Pozostała we mnie po nich sympatia do elegancji i powroty do starych żurnali też im zawdzięczam. :)
      Moc buziaczków! :)

      Usuń