Wpadło mi w ręce dziełko z końca XIX wieku, w którym zebrano opinie różnych francuskich medyków m.in. o odzwyczajaniu się, przyzwyczajaniu się, nabieraniu energii i treningu silnej woli. Na takie treningi każdy moment jest odpowiedni (wiele prawdy jest w powiedzeniu "gdy duch chce, ciało musi"), ale wydaje mi się, że w składanie sobie obietnic obfituje okres noworoczny. Z dotrzymywaniem słowa bywa różnie, ale to potwierdza, że praca nad sobą nie jest łatwa.
Nic nie powinno się dziać za wszelką cenę. Nie traci aktualności pogląd, a raczej przestroga:
Trzeba się starać o odzwyczajenie się od swoich dziwactw i ekscentryczności, ale jednocześnie należy wystrzegać się nazbyt gwałtownych walk i zapasów ze sobą samym!
Przy okazji prześledziłam dziewiętnastowieczne rady, na pewno z niektórymi można by dyskutować...
- Nigdy nie trać z oka samego siebie, i nigdy z samym sobą nie postępuj w sposób gminny i pospolity!
- Nigdy nikogo nie naśladuj! (dodałabym tu ślepo nie naśladuj, żeby nie było jak z żabą... dobre wzorce zawsze warto czerpać)
- Umiej się odciąć w danym wypadku!
- Nie bądź nierównym!
- Decyduj się szybko i stanowczo! (co do decydowania się szybko - mam wątpliwości, festina lente bardziej do mnie przemawia)
- Hamuj się w dowcipkowaniu!
- Bądź umiarkowanie jowialnym i wesołym!
- Nie igraj z własnym szczęściem!
- Nie okazuj zadowolenia z samego siebie!
- Bądź bez afektacji; im więcej masz talentów, tym mniej chwal się nimi!
- Nie ten jest głupi, kto popełni głupstwo, lecz ten, kto nie umie unikać go na przyszłość!
- Nigdy się nie skarż!
- Licz zawsze sam na siebie, nigdy zaś na otoczenie!
- Chociaż jesteś dobrym, zdobądź się w danej chwili i na pewien stopień złości, ażeby cię nie brano za niedołęgę! (okazuje się, że od dawien dawna różnie bywało z odbiorem dobroci czy ugodowości, z naiwnością i niedołęstwem mylą je cwaniacy i aroganci, a na takich nie warto tracić czasu, myślę, że trzeba ich usuwać z najbliższego otoczenia)
- Uważaj na siebie, gdy mówisz, a zwłaszcza gdy przemawiasz do kogo!
- W mowie i w postępkach miej zawsze w sobie coś imponującego.
W króciutkim dziełku wymieniono też kilka chorób i w tym fragmencie trafiłam na takie zdanie:
Jak często słyszymy, że temu a temu brak piątej klepki i że kwalifikuje
się do domu zdrowia, bo z każdym się kłóci, chciałby o wszystkim lepiej
wiedzieć, chciałby kraj i świat cały poprawić, każdego człowieka
przeistoczyć. Z pomiędzy całej masy tego rodzaju chorych uwydatnia
się nade wszystko kilka grup, mianowicie: anomalie wrażliwości, brak
pomiarkowania, nieprzystojne śrubowanie własnego Ja z niepowściągliwym
uporem, przewrotność.
I
tu się na chwilkę zatrzymałam... Zabrakło mi wyobraźni. Ile miejsc
musiałoby być w "domach zdrowia", żeby czteroklepkowcom
zapewnić leczenie? Na
szczęście dla tych mądrali, nikomu nie udało się wymyślić sposobu na
wszczepienie piątej klepki. Chodzą więc sobie po tym świecie, jakby nigdy
nic, a nawet zajmują ważne stanowiska i z chorobliwym uporem modelują
innych według własnego widzimisię.
Ktoś kiedyś powiedział, że:
Ten tylko może rządzić innymi, kto umie według odwiecznych zasad rozsądku panować nad sobą samym.
To oczywiście prawda. Szkoda tylko, że nikt nie sprawdza stanu psychicznego decydentów.P.S.
W tekście są obrazy z księgi ziół z 1900 roku.
Na głupotę nie ma rady! żadnej!
OdpowiedzUsuńA te ryciny przypomniały mi hasanie po łąkach i lasach w celu wykonania zielnika w ramach praktyk botanicznych na UMK! Bosz, jak to dawno było! ;-))))))
Pozdrawianki piękne!
No to niechcący wywołałam wspomnienia.
UsuńBardzo lubię takie ryciny z zielników, sama sobie nie umiem tego wytłumaczyć, bo specjalistką od ziół nie jestem i nie mam takich ambicji, żeby uczyć się ich budowy.
Serdeczności, Fusilko 😘
Te przykazania wcale się nie zestarzały. Aż dziw, że pochodzą sprzed dwóch wieków.
OdpowiedzUsuńSporysz...spytaj kogo młodego, co to jest, 100% nie wie;) Żyta na polach bardzo mało, a sporysz zginął w oparach chemii. W moim pojęciu to był szkodnik, a tu znajduję go wśród ziół... Tymczasem przeczytałam o nim w wikipedii i to jest całkiem niezłe "ziółko", mordercze wręcz. Ciekawe do czego go używali te 120 lat temu....
Masz rację, przykazania się nie zestarzały; wydają mi się bardzo rozsądne.
UsuńA sporysz to rzeczywiście "ziółko" (zabójca i uzdrowiciel w jednej osobie).
Do czego był używany napisałam tu: https://napisalamtoiowo.blogspot.com/2021/01/leczaca-trucizna.html
(wkleiłam zdjęcia z księgi z tekstem o tym "ziółku")
Bo istotne zalecenia i przestrogi przechodzą z pokolenia na pokolenie i rzadko które traci na aktualności.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. 🙂 Ewaluują poglądy, ale tkwią w ludziach ciągle te same cechy charakteru.
Usuń