Świat, ta marna obłuda, jest tak odmienny, iż zawżdy się jako burzliwe morze kołysać musi, a nigdy spokojny być nie może.
To Mikołaj Rej. Nasze poglądy zbiegają się w jakichś kwestiach, a więc dziś, troszeczkę wesprze mnie pan Rej swoimi słowami.
Rozwodziłam się
TU kiedyś o prawdzie i kłamstwie, to dwa z wielu elementów składających się na rozkołysany świat. Nie będę powtarzać własnych słów. Niech głos zabierze Mikołaj Rej:
A wszakoż też to w sobie masz upatrować, abyś nazbyt dobrym ani też
nazbyt sprawiedliwym nie był, ani nazbyt miłosiernym. Bo cokolwiek jest
nazbyt, już dobrym być zwane nie może.
Albo takież i zbytnia
dobroć, kiedy kto, będąc przełożonym, złych nie karze, równie jakoby
łotrowską szkołę zbudował, a sam w niej był bakałarzem, a uczył je, jako
mają złymi być.
Czy to prawda? Ja nie mam wątpliwości. A może powinnam?
Łotrów na tym świecie dostatek, milczących bakałarzy nie brakuje... Jakieś argumenty "za"? Oczy wytrzeszczam... niestety - nie widzę.
Już nie raz zdarzało mi się zastanawiać, czy warto cwaniaczkom wypominać cwaniactwo... W końcu to jakaś odmiana łotrostwa, może więc warto (przynajmniej od czasu do czasu, niech nie myślą, że udało się im kogoś przechytrzyć).
Uff! I w końcu, po długim wstępie, udało mi się dojść do rozdwojenia jaźni.